Złoto 20-latków pod choinkę
Dla kibiców i sympatyków Rekordu to idealnie trafiony prezent na Święta.
Od razu zaznaczmy, nie jest to prezent z gatunku mega-niespodzianka. Do roli faworyta Młodzieżowych Mistrzostw Polski w futsalu przypisany jest niemal każdy z biało-zielonych zespołów, bez względu na kategorię wiekową. Tak jest już od lat i niejako „z urzędu”, co skądinąd jest trochę niesprawiedliwe, niezasłużone wobec konkurencji, jak i czasami niezasłużone w kontekście samych „rekordzistów”. Ta rola „murowanego faworyta” wynika z historii, statystyk, medalowych zdobyczy, a przede wszystkim z jakości szkolenia klubowego, futsalowego narybku. Za doskonały przykład niech służy właśnie ekipa 20-latków (rocznik 1996 i młodsi). Otóż w dotychczasowej historii mistrzostw zdarzyło się tylko jeden raz, że w finałowym turnieju zabrakło ekipy z Cygańskiego Lasu. Z kolei z szesnastu startów bielszczanie dziewięciokrotnie wracali z medalami ( 2 złote, 4 srebrne, 3 brązowe). Ale dane historyczno-statystyczne to jedno. Dwa, to personalia kryjące się za składem kadry tegorocznego zespołu 20-latków, czyli skala talentu i miara doświadczeń. Począwszy od szkoleniowca - Piotra Szymury, prowadzącego „rekordowe” drużyny U-20 od wielu, wielu lat, poprzez zawodników seniorskiej ekipy lidera Futsal Ekstraklasy (Michał Kałuża, Kamil Surmiak, Tomasz Gąsior, Igor Borowicz i Szymon Cichy) oraz ważne ogniwa naszych futbolowych III-ligowców (Mateusz Kubica, Damian Hilbrycht, Krzysztof Skrzypiec i Rafał Haczek). Z czternastu graczy, którzy wyruszyli do Oleśnicy po „złote runo”, sześciu, na czele z Szymonami – Szymańskim i Tutajem, zasmakowało tego triumfu już dwa lata temu. Kto zatem skryłby się za zasłoną asekuracji uważając, iż Rekord jest tylko jednym z wielu pretendentów do wejścia na sam szczyt w 2016 roku, ten byłby zwyczajnie uznany za hipokrytę.
Ale co innego z rolą faworyta się pogodzić, a co innego ją udźwignąć. Z tym zadaniem biało-zieloni poradzili sobie w sposób nie budzący najmniejszych zastrzeżeń i wątpliwości. Wrócili do domów z tytułem Mistrzów Polski, złotymi medalami i w glorii niepokonanej drużyny. Pora zatem na głos i pierwsze refleksje kilku spośród licznego grona bohaterów tego zbiorowego sukcesu.
Janusz Szymura (prezes klubu): - Odczuwam satysfakcję i radość z wielu powodów. Zacznę od tego, że mogłem mecze finałowego dnia obejrzeć z bliska i osobiście, co nie zawsze było możliwe. Na własne oczy mogłem się przekonać jak nasi chłopcy w konfrontacji z rówieśnikami grają, co potrafią, jak walczą i jak się cieszą. Kolejnym powodem do świetnych wrażeń jest fakt, że mogłem naszą radość dzielić z większą rzeszą sympatyków naszego klubu, głównie rodziców naszych zawodników, którzy wspierali dopingiem drużynę na miejscu, w Oleśnicy. Wart podkreślenia jest fakt, że ostatni mecz turnieju był doprawdy godnym finału widowiskiem, co akurat nie zawsze się zdarza. To niewątpliwie zasługa „rekordzistów”, ale również zespołu z Lublina. W tym turnieju nieczęsto się zdarzało, aby nasi rywale chcieli z nami grać otwarty futsal, taką po prostu obierali taktykę. Tym większe moje uznanie dla lubelskiego AZS-u UMCS, który notabene był dla nas małą niespodzianką i nieznanym nam konkurentem. Wartość takich ekip z czołówki mistrzowskiego turnieju jak Unisław, czy BSF Bochnia znana nam jest od lat. Dużą satysfakcję mam także z tego, iż każdy z zawodników w kadrze naszego zespołu miał swój wkład w ten sukces. Czy ktoś mnie zaskoczył, jego gra przerosła moje oczekiwania? Myślę, że takim bardzo miłym zaskoczeniem była postawa Tomka Gąsiora. Zaskakująco chyba dla nas wszystkich zdobył tytuł „króla strzelców’, ale mnie zaimponował przede wszystkim ogromną efektywnością. Niewątpliwe fajnie jest też mieć w bramce takiego człowieka jak Michał Kałuża (śmiech). Może ubiegłoroczne finały mistrzostw 20-latków nie były szczytem jego możliwości, ale tu po raz kolejny zademonstrował jak kolosalny postęp poczynił na dystansie jednego tylko roku. Tu był klasą samą w sobie. I mógłbym tak jeszcze długo wymieniać i w zasadzie każdy sobie na to zasłużył. Ot, przykładem niech będzie ostoja naszego zespołu – Szymon Szymański, albo Mateusz Kubica, który może w niedzielę nie zagrał zbyt wielu minut, ale wchodząc na boisko wnosił wiele dobrego. Ale to jest bezsporny sukces tej całej grupy ludzi, ze sztabem szkoleniowym na czele. Sukces tym cenniejszy, że akurat w tej kategorii wiekowej bardzo trudny do osiągnięcia. Mówiłem już o tym niejednokrotnie, inaczej niż w młodszych kategoriach wiekowych, ta grupa ludzi nie jest dla nas ze względów rocznikowych dostępna, tak jak nasze drużyny oparte w stu procentach na uczniach naszej SMS. Część z nich już wiedzie swoje dorosłe życie, w tym także piłkarskie. Innych absorbują obowiązki szkolne, maturalne, czy ze sportowego punktu widzenia – już na co dzień mają do czynienia z piłką w seniorskim wydaniu. Tym większe uznanie za wspólnie osiągnięty wynik – mistrzostwo Polski.
Piotr Szymura (trener „rekordzistów” U-20): - Kto by pomyślał, to już ósmy mój medal trenerski z ekipą U-20. Ale cieszę się tak samo, a może nawet jeszcze bardziej, niż z tych wcześniejszych. Na podstawie moich wieloletnich doświadczeń z Młodzieżowych Mistrzostw Polski mogę powiedzieć, że chyba nigdy wcześniej nie jechaliśmy na turniej w roli tak bardzo „murowanego faworyta”. Słyszeliśmy o tym wymawiane po cichu, jeszcze przed wyjazdem, a już od przyjazdu do Oleśnicy wszędzie i głośno. Chłopcy unieśli ten ciężar. Tak jak mówiłem w zapowiedzi naszego występu na klubowej stronie internetowej, chłopcy musieli sobie poradzić z rolą faworyta, z presją. I jak było to widać na boisku, nic nie powiązało im nóg. Również zgodnie z moimi przewidywaniami zespół rozkręcał się z meczu na mecz. Sam początek turnieju był w naszym wykonaniu dość niemrawy, ale już w finałach zagraliśmy wszystko co chcieliśmy i co zamierzaliśmy. To wcale nie znaczy, że było łatwo. Ale było widać po chłopakach determinację i pełną świadomość w dążeniu do celu. W tym względzie jest bardzo przyjemnie z tą grupą ludzi pracować. Do pracy wręcz sami się nakręcają, są świadomi tego co i po co robią. Moja rola w zasadzie sprowadza się to korekt, małych poprawek. To jest w całości świetna ekipa ludzi. Ale o kilku korzystając z okazji muszę wspomnieć. Otóż trójka zawodników tu w Oleśnicy zakończyła swoje występy w gronie 20-latków, ze względu na barierę wiekową. Tak jest z naszym multimedalistą Szymkiem Szymańskim, z którym po raz pierwszy w swoim zespole zetknąłem się w drużynie U-18, na mistrzostwach rozgrywanych w Łęczycy. Jego klasa, umiejętności i wkład w nasze sukcesy w młodzieżowym futsalu są wszystkim doskonale znane. Podobnie jest z Szymkiem Tutajem i Krzyśkiem Skrzypcem, z którymi w składzie sięgaliśmy po wiele medali dla Rekordu. Dla nich wszystkich moje podziękowania i najlepsze życzenia w dalszej karierze sportowej.
Michał Kałuża (kapitan drużyny, najlepszy bramkarz turnieju, na zdjęciu poniżej)): - Wygraliśmy turniej i mistrzostwo, bo graliśmy fajny futsal i bardzo równo przez całe zawody. Mówi się, że najtrudniejsze w takim kilkudniowym turnieju są dwa mecze – ten otwarcia i ćwierćfinał. Z tym meczem otwarcia jest tak, że ewentualne straty można jeszcze odrobić w pozostałych spotkaniach. Ale już przegrywający w ćwierćfinale wraca do domu z niczym. I tak chyba rzeczywiście było w Oleśnicy, najtrudniejszy w mojej opinii był dla nas mecz z Hurtapem. Ale w sumie nie przytrafiło nam się słabsze spotkanie, czy choćby jedna połówka meczu, co najwyżej tylko krótkie momenty. Po rywalach było zresztą widać respekt przed nami, po prostu bali się podejść do nas pressingiem. Natomiast nie wydaje mi się, aby moja obecność w bramce, fakt gry w ekipie lidera ekstraklasy i w reprezentacji, paraliżował graczy zespołów przeciwnych. W ogóle ten turniej uważam za jeszcze bardziej udany niż poprzednie złoto sprzed dwóch lat. Wtedy owszem, wracałem z tytułem mistrzowskim, ale bez indywidualnego wyróżnienia. No i jeszcze zdobyta pod koniec finału bramka...Aha, zapomnaiłbym - jeszcze dwa obronione w finałach rzuty karne z sześciu metrów. Wcześniej może zdarzył mi się jeden, ale dwa...?. To także jest mały plusik na zakończenie udanego dla mnie roku.
Szymon Szymański (na zdjęciu powyżej z foto-archiwum): - Jeśli dobrze liczę swoje osiągnięcia, a nie jestem tego wcale pewien, to jest to mój dwunasty medal z młodzieżowych mistrzostw kraju. Za to dobrze pamiętam to, iż pierwszy zdobyłem z drużyną do lat 16-stu w Ostródzie. Sam miałem wtedy czternaście lat. Ten ostatni z całą pewnością utkwi w mojej pamięci z co najmniej dwóch powodów – bo wracam ze złotym medalem i dlatego, że był to mój…ostatni start w takiej imprezie. Szkoda, wielka szkoda. Nie będę jednak ukrywał, że było to bardzo trudny turniej głównie ze względu na wysoki jego poziom. A mam jakąś skalę porównania na przestrzeni kilku lat! Sam się o tym przekonałem, choćby dlatego, że czułem jeszcze w nogach treningi sprzed kilku dni w Podbeskidziu. A tu trzeba było naprawdę o każdą bramkę, o każde zwycięstwo mocno powalczyć, wyszarpać je. To kolejny powód, dla którego zapamiętam ten turniej na długo.
Tomasz Gąsior (z pięcioma golami – najlepszy strzelec finałów MMP U-20, na zdjęciu z prawej)): - Sam jestem zaskoczony tymi golami i tytułem najlepszego strzelca. Ale to wszystko dzięki chłopakom! Oni sytuacje wypracowywali, a ja jakoś tam tę piłkę wpychałem do bramki, no piłka wpadała do siatki (śmiech). Ale szczerze przyznaję – jestem zaskoczony takim obrotem sprawy. Jasne, że na treningach staramy się podpatrywać z Kamilem Surmiakiem co robią z piłką tacy zawodnicy jak między innymi „Sania” Bondar, czy Michał Marek, a robią z piłką takie rzeczy, które nam nawet do głowy nie przychodziły. W każdym razie, jestem bardzo zadowolony. To był mój pierwszy udział w mistrzostwach U-20, bo wcześniej tylko marzyłem o starcie w zespole tej kategorii wiekowej. A tymczasem wracam do domu ze złotym medalem i jeszcze z tytułem „króla strzelców”. Ale jak powiedziałem – to zasługa chłopaków.
Rekord Bielsko-Biała - Młodzieżowi Mistrzowie Polski U-20 w futsalu
Michal Kałuża i Robert Jastrzębski (bramkarze), Szymon Tutaj, Krzysztof Skrzypiec, Rafał Haczek, Mateusz Bernat, Mateusz Kubica, Igor Borowicz, Damian Hilbrycht, Jan Dudek, Kamil Surmiak, Szymon Szymański, Tomasz Gąsior i Szymon Cichy (gracze z pola)
Piotr Szymura (trener), Piotr Jaroszek (II trener), Dariusz Spisak (fizjoterapeuta)
TP/foto: Agata Żmudzińska i Paweł Mruczek