Liga tylko dla odpornych na stres
Rozgrywki II ligi juniorów młodszych, chyba jak żadne inne, odbywały się według zasady – chcesz się utrzymać, graj o awans!
Niesłychanie twarde reguły gry sprawiły ogromną nerwowość w stawce, co miało swój określony wpływ na poszczególne spotkania oraz przebieg całej jesiennej rywalizacji. Stres dla „rekordzistów” był tym większy, że dla większości była to debiutancka runda w tej kategorii wiekowej. Na szczęście udało się uniknąć horroru na samym finiszu, choć huśtawka nastrojów mogła niejednego przyprawić o stan przedzawałowy. Dość powiedzieć, iż był taki moment, w którym biało-zieloni z powodzeniem mogli myśleć o miejscu premiowanym awansem i równocześnie zagrażało im widmo spadku. Tak czy siak – bezcenna nauka, i ta płynąca z boiskowych, częstokroć bardzo zaciętych zmagań, jak i ta, która owocuje odpornością na stres, o czym mówi w podsumowaniu jesiennej kampanii juniorów młodszych ich trener - Bartosz Woźniak.
Prowadzisz chłopaków z rocznika 2001 praktycznie od początku ich przygody z piłką, możesz zatem ocenić jak dużym przeskokiem było przejście do grona juniorów młodszych.
- Oj, jest przeskok i to bardzo widoczny Grając w jednej grupie z dominującym w lidze roczniku 2000, zauważalna jest głównie różnica fizyczności i w boiskowym doświadczeniu. Co tu dużo mówić – uczyliśmy się tej ligi przez ostatnie miesiące. Kiedy dochodziło do nas dwóch, trzech, czasem czterech ludzi z rocznika 2000, to nasza gra wyglądała już bardzo przyzwoicie. Kiedy u pierwszoligowców pojawiły się kontuzje i byliśmy skazani wyłącznie na własne siły, to znów uwidaczniała się różnica na naszą niekorzyść. Same umiejętności piłkarskie, czy techniczno-taktyczne, nie wystarczały do konkurowania w tej lidze.
Czołówka tabeli po zakończeniu rozgrywek przedstawia się dość osobliwie, między pierwszym i szóstym zespołem różnica wyniosła tylko dwa punkty.
- Losy w tej lidze ważyły się praktycznie do ostatniej kolejki, co dotyczyło także nas. Od stawki odstawał jedynie zespół ze Szczerbic, bo już np. skoczowski Beskid wcale nie był łatwym rywalem, szczególnie na własnym boisku. Aby wyłonić trzeciego spadkowicza czekaliśmy do ostatniej kolejki. Ta gorycz spotkała naszego wspólnego, dobrego znajomego - Kamila Żołnę, który prowadził w lidze Czarnych-Górala Żywiec. Jeszcze przed rozegraniem meczu przedostatniej kolejki w Wodzisławiu Śląskim jego zespół liczył się w grze o awans. Po porażkach z Odrą i Ruchem zamiast awansu żywczanie zaliczyli spadek. Jak mówię, każdego w lidze mogło to spotkać, także nas. Był przecież taki moment jesienią, gdy po kilku przegranych spotkaniach byliśmy mocno zagrożeni. Ale już po trzech zwycięstwach z rzędu wróciliśmy do rywalizacji o pozycję na samym szczycie. W sumie ukończyliśmy rundę ciut niżej, mieliśmy gorszy bilans bezpośrednich meczów z Podbeskidziem. Wnioski? Uważam, że wszyscy z dzisiejszych 15-latków otrzymali bezcenną dawkę doświadczeń, i to w każdym calu. Mam pewność, że to zaprocentuje. Może nie od razu, niekoniecznie już wiosną, ale w następnym sezonie – na pewno!
Co przed zespołem w najbliższych tygodniach i miesiącach?
- Do Świąt mamy czas na tzw. podbudowę motoryczną, na przeprowadzenie różnorakich testów i na elementy techniki specjalnej. To jest akurat bardzo dobry czas na urozmaicenie naszej codziennej pracy. A poza tym, dużo futsalu, ale o tym mówił już wcześniej trener pierwszoligowców Piotr Jaroszek.
A propos, współpracujecie przy kadrze juniorów młodszych Rekordu, a w rozgrywkach seniorskiej czwartej ligi jesteście rywalami. Uchyl rąbka tajemnicy z tej trenerskiej współpracy i jednocześnie zawodniczej rywalizacji.
- Na płaszczyźnie trenerskiej wszystko układa się bardzo dobrze. Obaj przeżyliśmy tej jesieni trudne chwile, kiedy oba nasze zespoły były „zamieszane” w grę o utrzymanie. Byliśmy w kontakcie ze sobą non-stop, zwłaszcza że nie brakowało problemów, szczególnie natury zdrowotnej. Było o czym wtedy gadać, no i nie da się ukryć, że musieliśmy się wspierać. A czwarta liga i rywalizacja drużyn z Czańca i Radziechów? No cóż….(śmiech) Piotrek Jaroszek jest troszkę starszy ode mnie, co często mu wytykam. Z racji tego, że mamy na boisku inne role, występujemy w różnych formacjach, ja muszę niestety więcej od Piotrka biegać. A na boisku wprawdzie przegraliśmy z Radziechowami 0:3, ale to temat na całkiem inną opowieść …(śmiech)
TP/foto: PM
II Wojewódzka Liga Juniorów Młodszych, gr. południowa – TABELA