Pierwszoligowa młodzież na półmetku

To jeszcze nie ocena, ani podsumowanie jesieni w ligach młodzieżowych, na to jest o wiele za wcześnie.

Kalendarzowa jesień trwa raptem od tygodnia, ale za nami jest już pierwsza faza rywalizacji rundy nomen omen jesiennej - rozgrywki I Lig Wojewódzkich na Śląsku osiągnęły półmetek. To akurat dobry moment, aby przyjrzeć się nieco bliżej dotychczasowym wynikom czterech ekip Rekordu. Któż bardziej wnikliwie i celnie oceni występy biało-zielonych, jeśli nie ich szkoleniowcy? Oddajmy zatem głos trenerom naszych pierwszoligowców.

Piotr Kuś: - Pierwszy nasz mecz to był po prostu niewypał. Od chorzowskiego Ruchu byliśmy zdecydowanie słabsi, przegraliśmy 2;5, co i tak uważam za łagodny wymiar kary. Potem już kolejne mecze ułożyły się dla nas o wiele lepiej. Przypomnę szczęśliwy finisz meczu z Zagłębiem Sosnowiec, ale też i równie dramatyczne końcówki spotkań z Czarnymi-Góralem i Rozwojem. W tym „gdybaniu” można powiedzieć, że mogliśmy być bliżej liderów. Uważam jednak, że przy naszym aktualnym stanie posiadania osiągnęliśmy maksa. To co mamy, to wcale nie jest tak mało, ale postaramy się w drugiej części rundy o więcej. Doceniam to co chłopcy prezentują na treningach i meczach, jak również cenię sobie dobrą współpracę z trenerami innych naszych grup młodzieżowych.

Piotr Jaroszek: - Jest duża różnica między tym, co i gdzie chłopcy grali jeszcze wiosną, a tym z czym zetknęli się w tej lidze. Pamiętajmy, że mamy praktycznie nowy, inny zespół, w którym jest sporo nowych ludzi. A liga jest bardzo wyrównana. W niej poza ostatnim w tabeli UKS-em Ruch Chorzów każdy może ograć każdego. Wiem, ze to slogan, ale tu naprawdę o wyniku decydują detale, tzw. dyspozycja dnia. W każdym razie, na tle żadnego z konurentow nie byliśmy zdecydowanie gorsi. Ale też nie było takiego spotkania, w którym zdominowalibyśmy rywali, wygrali np. 5:0 i bez żadnego wysiłku. Nie było takiego meczu i podejrzewam, ze nie będzie! Ale to tylko lepiej dla chłopaków, dla ich rozwoju. Tylko w ten sposób mogą podnieść swoje umiejętności. Punktów mamy może trochę za mało, a pochwały, które słyszymy częstokroć, nie rekompensują ich braku. Stąd odczuwam po pierwszej fazie sezonu lekki niedosyt. Co cieszy – tracimy mało goli, na ten moment najmniej w lidze. Zmartwieniem jest, to że również niewiele ich strzelamy.

Daniel Gala: - Poziom ligi uważam za bardzo, bardzo wysoki. Zresztą wyniki i tytuły kadry województwa, potencjał zgromadzony w roczniku 2002 na Śląsku, pokazują jaka siła jest w tej lidze. Przeskok z drugiej do pierwszej okazał się bardzo duży. Drugoligowców miażdżyliśmy, a tu praktycznie każdy punkt musimy wyszarpać. Ile w tym wszystkim mieliśmy dotychczas szczęścia, ile pecha? No… los nas nie oszczędzał. W zasadzie tylko w pierwszym meczu sezonu i we wczorajszym z Piastem miałem do dyspozycji wszystkich chłopaków. Tylko grając w najsilniejszym składzie jakoś dawaliśmy radę, bo już zmiennicy mają problem z dotrzymaniem kroku rywalom. Z najmocniejszymi w tej lidze mamy kłopot w nawiązaniu równorzędnej gry. Natomiast w meczach z bezpośrednią konkurencją następowała jakaś trudna do wytłumaczenia blokada. Łatwo traciliśmy bramki, sami zdobywaliśmy je z ogromnym trudem i wysiłkiem. Musieliśmy zapłacić frycowe na starcie, gdy brakowało trochę cwaniactwa, trochę szczęścia w kluczowych momentach. „Aklimatyzacja” na tym szczeblu zajęła chłopakom nieco czasu, ale liczę, że teraz już każdy z nich wzniesie się na wyższy poziom. Dlatego wierzę, że w drugiej części rozgrywek będziemy skuteczniej punktować.

Bogusław Matloch: – Niewiele nas dzieli od lidera, a tego akurat mieliśmy w niedzielę „na patelni”, nie poszło (śmiech). Widać po grze wszystkich zespołów dynamiczną zmianę w procesie szkolenia, w podejściu do rozgrywek. Przejawia się to przede wszystkim w wyrównanym poziomie. To widać po wynikach, tu nawet outsider może postawić trudne warunki. Chłopcy uczą się tej ligi i walki w niej. I to jest cenne! Na samym początku, gdy powstała ta liga była duża rozpiętość w poziomie umiejętności, której teraz nie ma. Natomiast przy całym, naprawdę dużym potencjale drzemiącym w dwunastolatkach na Śląsku, tu wciąż o wyniku decydują indywidualności. A co do oceny „rekordzistów”…Pewnie dziwnie i zaskakująco to zabrzmi w moich ustach – jestem zadowolony.

 

TP/foto: Paweł Mruczek, Marek Łękawa