Podhale Nowy Targ – Rekord B-B 2:3 (2:1)

Jak trzecioligowiec z trzecioligowcem, czyli ostatni z letnich sparingów Rekordu.

Podhale Nowy Targ – Rekord Bielsko-Biała 2:3 (2:1)

0:1 Sobik (6. min.)

1:1 Piwowarczyk (8. min.)

2:1 Bedronka (19. min., głową)

2:2 Rucki (63. min., głową)

2:3 Hilbrycht (75. min.)

Rekord: Góra – Żołna, Rucki, Dudek, Waliczek, Gaudyn, Szędzielarz, Profic, Sobik, Szymański, testowany zawodnik oraz Żerdka, Maślorz, Nagi, Ogrocki, Skrzypiec

Pożyteczny mecz kontrolny, sprawdzian z wymagającym rywalem. Tak w skrótowym ujęciu można określić potyczkę bielszczan z czołowym zespołem III ligi małopolsko-świętokrzyskiej, która rozegrana została w Ludźmierzu. Spotkanie, jego przebieg, mogło utwierdzić trenera „biało-zielonych” – Wojciecha Gumolę, w tkwiącym w drużynie sporym arsenale rozwiązań w ofensywie. Na bramkowe udokumentowanie potencjału „rekordzistów” trzeba było jednak poczekać do drugiej części zawodów. A zaczęło się dla gości wyjątkowo pomyślnie, można rzec – nad wyraz gładko. Już w 4. minucie Marek Sobik zatrudnił bramkarza Podhala sygnalizowanym uderzeniem z dystansu. 120 sekund później, po doskonałym przerzucie Kamila Żołny, skrzydłowy Rekordu sam wypracował sobie dogodną pozycję w polu karnym i otworzył wynik mocnym strzałem pod poprzeczkę. Ale jak to mówią – łatwo przyszło,…. Bielszczanie tylko przez dwie minuty cieszyli się z prowadzenia. Po sporego kalibru błędzie K. Żołny z Łukaszem Szędzielarzem nowotarżanie doprowadzili do wyrównania. Wydawało się, iż będzie to jedyny w tej fazie tego rodzaju przypadek, wręcz incydentalny. Takiego przekonania można było nabrać, zwłaszcza że to goście osiągnęli niemałą przewagę w polu. Tymczasem gracze Podhala doskonale wykorzystali złe ustawienie bielszczan przy rzucie wolnym. Pozostawiony bez opieki gracz gospodarzy nie miał trudności z pokonaniem głową Pawła Góry. „Biało-zieloni” z dużym zaangażowaniem, z użyciem rozmaitych środków ofensywnych, chcieli doprowadzić do remisu jeszcze przed przerwą. Okazji ku temu nie brakowało, celowniki naszych zawodników jednak kompletnie zawodziły.

„Złe demony” i dekoncentracja u przyjezdnych dała znać o sobie zaraz na wstępie drugiej części meczu. W 47. minucie, po kontrataku, miejscowi mieli wybitną szansę na podwyższenie prowadzenia. Napastnik Podhala chybił jednak z niewielkiej odległości od bramki Krzysztofa Żerdki. Ta akcja oraz uderzenie w poprzeczkę po rzucie wolnym zawodnika miejscowych oraz udany blok Dariusza Ruckiego już doliczonym czasie gry, stanowią praktycznie cały zapis ofensywnej aktywności ekipy z Nowego Targu. Pozostałe, długie fragmenty meczu należały do naszego zespołu. Kilka ładnych uderzeń ze sporej odległości zademonstrowali m.in. Andrzej Maślorz i Dawid Nagi (w 70. minucie trafił w poprzeczkę!). Dużo zamętu w szeregach obronnych Podhala czynili także Dawid Ogrocki z Krzysztofem Skrzypcem. Gol na 2:2 padł dopiero po tzw. stałym fragmencie, po rzucie rożnym. Po wrzutce w kornera miejscowi nie upilnowali D. Ruckiego, który główką zmusił golkipera miejscowych do kapitulacji. Bramka na 3:2 była dużą zasługą agresywnej postawy K. Żołny. Skrzydłowy zmusił do pomyłki obrońcę, przejął piłkę i dokładnym podaniem obsłużył w polu karnym Damiana Hilbrychta. Młody napastnik „rekordzistów” bez zawahania przymierzył do bramki. Tej precyzji zabrakło w 84. minucie Markowi Proficowi, który nie wykorzystał rzutu karnego. Przy „jedenastce” podyktowanej z faul na K. Skrzypcu świetną intuicją błysnął nowotarski bramkarz.

Końcowy rezultat oraz obraz gry stanowią dla bielszczan niezły prognostyk przed ligową premierą. A ta czeka „rekordzistów” już za tydzień, na bardzo trudnym terenie w Zdzieszowicach.

TP/foto: PM