Niedoszły bramkarz
Świetny występ „rekordzistów” i efektowne gole, m.in. to zapamiętamy z sobotniej konfrontacji z liderem z Jastrzębia-Zdroju.
Wśród biało-zielonych nie było słabych ogniw, a i momentów grze, do których można byłoby się przyczepić – doprawdy niewiele. W pamięci kibiców ponad wszelką wątpliwość pozostaną bramki „rekordzistów”, jedna ładniejsza od drugiej. Za urodę, styl i wrażenie techniczne palmę pierwszeństwa przyznajemy za bramkę na 1:1 Michałowi Bojdysowi (na górnym zdjęciu), środkowemu obrońcy Rekordu, który tak mówi o samym golu oraz o początkach swojej piłkarskiej przygody, którą zaczynał…
Niewielu pewnie pamięta, że granie zaczynałeś od występów w ataku?
- Nawet nie, bo stawiając pierwsze kroki piłkarskie, jeszcze w BKS-ie, zaczynałem od bramki! To z kolei wzięło się z podwórka, standardowo – starszy brat strzelał, ja broniłem. Ale to było króciutko. Później, już w Rekordzie, grałem rzeczywiście w ataku. Nawet z reprezentacją Bielska-Białej trzynastolatków, która brała udział w takim prestiżowym turnieju w Anglii występowałem jako napastnik. Z czasem było jednak tak, że im byłem wyższy, tym bardzie przesuwano mnie „w dół”. Wpierw było lewe skrzydło, potem jeszcze niżej, a od jakichś ośmiu lat środek obrony.
Z dziewięciu goli, które zdobyłeś w tym sezonie ten sobotni na 1:1 trafiony „z przewrotki” pewnie był najefektowniejszy, może nawet w całej karierze?
- Na pewno tak! Takiego nigdy dotąd nie strzeliłem i nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek strzelę (śmiech). Pewnie się już się taki nie zdarzy, ale… nigdy nie mów nigdy. Najważniejsze są jednak trzy punkty, cieszymy się bardzo z ich zdobycia.
No właśnie, to była wygrana po chyba najlepszym waszym występie na wiosnę. Jest szansa na kontynuację, czy była to raczej jednorazowa eksplozja formy?
- Sadzę, że jest duża szansa na kontynuację takiej gry w naszym wykonaniu. A sam mecz z GKS-em Jastrzębie był rzeczywiście bardzo dobry w naszym wykonaniu, potrzebowaliśmy takiego. Niby zdobywaliśmy jakieś punkty, mieliśmy na koncie jakieś remisy, ale to nie było to, czego oczekiwaliśmy. No, ale jak to z nami – karny musi być. Znów źle zaczęliśmy mecz, strata gola po rzucie karnym, i kolejny raz trzeba było gonić wynik. Tym razem się udało i to w bardzo dobrym stylu. Końcowy wynik 3:1 uważam za sprawiedliwy. Mieliśmy przewagę przez większą część meczu, górowaliśmy nad jastrzębianami w każdym sektorze i w każdym elemencie. Lider nie stworzył sobie szczególnie klarownych okazji, a my mieliśmy takie co najmniej dwie, jeśli wziąć pod uwagę szanse Mateusza Kubicy z pierwszej i Michała Czernka z drugiej połowy. Wpadły trzy gole, a mogło więcej.
Macie pierwszy od kilku tygodni mikrocykl bez środowego meczu, chyba przyda się taki?
- Choćby na regenerację, na mały odpoczynek od grania o stawkę. Na pewno taki tydzień normalnego treningu nam się przyda. W sobotę jedziemy do Legnicy na spotkanie z „dwójką” Miedzi i nie będę ukrywał, że chcemy wywieźć stamtąd zwycięstwo. Rezerwy Miedzi poszły wiosną znacząco w górę tabeli, dlatego to będzie taki mecz z gatunku „o sześć” punktów. Chcemy podgonić czołówkę, choć w jakimś stopniu już nam się to udało po sobotnim zwycięstwie. Ale chcemy wygrać także w Legnicy, choćby po to, żeby pokazać, że zasługujemy na miejsce w „TOP 3” tej ligi.
TP/foto: PM