Bohater ostatnich akcji

Z ośmiu potyczek o trzecioligowe punkty piłkarze Rekordu i bialskiej Stali podzielili się punktami dopiero po raz drugi.

Był to remis z gatunku tych, o których zwykło się mówić, iż nie skrzywdził żadnej z drużyn. Może i biało-zieloni mieli nieznaczną przewagę przez większą część spotkania, ale to konkurenci „zza miedzy” mieli w końcowym fragmencie spotkania kilka bramkowych szans. Artur Pląskowski przymierzył w poprzeczkę, Damian Zdolski chybił w 90. minucie z rzutu karnego, a już w doliczonym czasie gry Aleksander Chmielewski trafił z niewielkiej odległości wprost w Krzysztofa Żerdkę. I choćby ze względu na spokój w interwencjach oraz dużą intuicję w bramce Rekordu naszemu golkiperowi przyznajemy tytuł „bohatera ostatnich akcji”.

Pewnie zakładałeś, że będziesz miał więcej pracy w sobotnim spotkaniu?

- Tak po prawdzie do wybronienia miałem chyba tylko jeden strzał w światło bramki przez całe spotkanie. A tak poza tym głównie skupiałem się na grze na przedpolu. Niczego poważniejszego do obrony raczej nie miałem, oczywiście nie licząc końcówki meczu. To prawda, że spodziewałem się, iż będę miał więcej do bronienia, ale też dzięki naszej obronie tej pracy nie było za wiele.

Aż przyszła newralgiczna i stresująca końcówka, w której piłkarze BKS mieli kilka wyśmienitych okazji…

- W końcu szczęście się do nas, do mnie - uśmiechnęło. W ostatnich meczach piłka po karnych raczej wpadała do naszej bramki, i w ogóle tych goli traciliśmy dość sporo. Los się wreszcie odwrócił. Najpierw było trafienie w poprzeczkę, potem karny, przy którym miałem furę szczęścia. Poszedłem w róg bramki, a piłka poszybowała wysoko nad bramką. No i ostatnia sytuacja, którą miał zawodnik BKS-u na jakieś pięć metrów przed naszą bramką. Intuicyjnie zamknąłem krótki róg bramki, a rywal uderzył centralnie we mnie. Gdyby strzelił w przeciwnym kierunku, piłka pewnie powędrowałaby do bramki i byłby gol.

Czyli mamy punkt, po zdobyciu którego nie wolno grymasić?

- Trzeba szanować taki punkt. Może gdzieś do 70-tej minuty mieliśmy więcej z gry, momentami przeważaliśmy, groźnie strzelali Michał Bojdys i Mateusz Waliczek. Ale już końcówka meczu należała do BKS-u, to zawodnicy Stali stworzyli sobie klarowniejsze sytuacje.

Tuż przed Świętami czeka was potyczka w Częstochowie ze Skrą, która w weekend przełamała swoją wiosenną niemoc i wygrała w Wałbrzychu…

- Wypadałoby przywieźć trzy punkty na Święta. Czeka nas ciężka gra, na trudnym terenie, na sztucznej murawie. Skra rzeczywiście ostatnio słabo punktowała, ale atut własnego boiska zechce wykorzystać. Faktem jednak jest, że obie drużyny przyzwyczajone są do gry na sztucznej nawierzchni. My ostatnio sporo trenowaliśmy i nadal trenujemy na takiej, choćby ze względu na panujące warunki pogodowe. W każdym razie twierdzę, że jesteśmy w stanie wrócić z Częstochowy z sukcesem.

TP/foto: PM