Wymierna korzyść
Tzw. super-snajperem nigdy nie był i raczej nie jest. Ale jeśli strzela, to gole Łukasza Szędzielarza zwykle przesądzają o wyniku meczów.
Tak było choćby w sobotnie popołudnie, w trzecioligowej potyczce „rekordzistów” z Górnikiem Wałbrzych. Do 81. minuty na tablicy świetlnej widniał rezultat 1:1. Trafienia popularnego „Szyny” z rzutu wolnego oraz z jedenastu metrów przechyliły szalę wygranej na stronę bielszczan.
Z siedmiu zdobytych dotąd goli w bieżącym sezonie, pięć strzeliłeś w ostatnich dziesięciu minutach spotkań, nowa specjalność?
- Nie, nawet przyznam się, nie zastanawiałem się nad tym. Tak się chyba po prostu „z przypadku” ułożyło. Ale jak pamiętam te gole na ogół dawały nam jakąś wymierną korzyść punktową. Natomiast z pewnością nie jest to moja nowa „specjalność”.
Wróćmy jeszcze do przebiegu sobotniego meczu z wałbrzyskim Górnikiem, nie wszystko i nie od początku układało się po waszej myśli…
- Ciężkie spotkanie. Górnik Wałbrzych jest zupełnie inną drużyną niż pół roku temu. Inny też był przebieg tego sobotniego meczu w porównaniu do spotkania sprzed tygodnia w Zielonej Górze. Nie wchodziło w rachubę „wrażenie artystyczne”, a zdobycie trzech punktów …za wszelka cenę! Udało się.
Krótka zapowiedź nadchodzących derbów z bialską Stalą? Obie ekipy mają już tylko iluzoryczne szanse do włączenia się do gry o pierwszą pozycję.
- Zawsze czeka się na taki mecz. Pewnie przyjdzie większa niż zwykle grupa kibiców, a wtedy wszystkim lepiej się gra. Z naszej strony mogę zapewnić o chęci kontynuowania serii zwycięstw. Zapowiada się ciekawe dla kibiców spotkanie, z którego będziemy chcieli wyciągnąć dla siebie „maksa”.
TP/foto (z meczu Rekord – Śląsk II): Paweł Mruczek