Radosny i otwarty futbol
Nieoczekiwanie gościem na sobotnim spotkaniu naszych III-ligowców był Szymon Szymański.
Wychowanek Rekordu w ostatnim dniu tzw. okna transferowego zmienił klubowe barwy. Do tego momentu zaliczył sześć spotkań trzecioligowych w biało-zielonym trykocie, w bieżących rozgrywkach. Oczekiwanie na pierwszoligowy debiut „Simona” trwa już jakiś czas, tym razem na przeszkodzie stanęły problemy zdrowotnej natury. Stąd wizyta młodego gracza na trybunach stadionu w Cygańskim Lesie, a dla nas okazja do odpytania „na okoliczność” zawodów: Rekord – Śląsk II, i nie tylko.
Miło zobaczyć Cię na trybunach stadionu przy Startowej, ale dlaczego nie „w robocie”, nie na boisku?
- Naciągnąłem „dwójkę” na jednym z treningów w ostatnich dniach. Wiadomo jak ciężkie są boiska o tej porze roku i akurat na jednym z niedawnych treningów wyrównawczych noga „ujechała mi” na grząskim terenie, naciągnąłem mięsień i stąd przerwa w grze. Pewnie w bieżącym tygodniu nadal będę przechodził rehabilitację, a do treningów wrócę dopiero po najbliższej niedzieli. Pożyjemy, zobaczymy….
Ile meczów z udziałem „rekordzistów” widziałeś od momentu odejścia?
- Byłem na dwóch spotkaniach w Cygańskim Lesie, na meczu z „dwójką” Miedzi Legnica i właśnie z rezerwami Śląska. Niemniej jestem w stałym kontakcie z chłopakami, wiem co w drużynie i w lidze słychać.
No to spróbuj ocenić sobotnią potyczkę biało-zielonych z wrocławianami.
- Ogólnie mówiąc – „radosny” i otwarty futbol, szczególnie w drugiej części meczu. Pierwsza połowa nie dostarczyła jakichś klarownych sytuacji pod bramkami. Drugą bardzo dobrze zaczęła „dwójka” Śląska, goście mogli objąć prowadzenie 1:0, a nawet i 2:0. Dużo w tym fragmencie pomógł zespołowi Krzysiek Żerdka w bramce, chłopcy przetrwali te trudne chwile. W końcu udało się strzelić gola na 1:0, po fajnej i składnej akcji. A wynik przypieczętował w swoim dobrym stylu Łukasz Szędzielarz. Generalnie – to był dość wyrównany mecz, z lekką przewagą w polu „rekordzistów”.
Jak powiedziałeś, masz kontakt z drużyną, zatem i wydarzenia w III lidze nie są Ci obce…
- Tak, jestem na bieżąco. Szkoda „dołka”, w który zespół wpadł gdzieś w środku rundy, kiedy przytrafiła się seria porażek i remisów. Kilka punktów uciekło, perspektywa gry o awans trochę się oddaliła, co nie znaczy, że została już całkowicie zaprzepaszczona. Jest dziewięć punktów straty do liderującego GKS-u Jastrzębia, Dużo, ale zaatakować lidera wiosną jeszcze można, choć będzie to trudne. Akurat widziałem jastrzębian tej jesieni w dwóch meczach pucharowych i nie dziwi mnie ich pozycja w tabeli. Co o pozostałych zespołach w czołówce? Tylko na podstawie wyników mogę powiedzieć, że dobrym zespołem dysponuje Stal Brzeg, a od chłopaków słyszałem, że mają tam naprawdę niezłą drużynę. Natomiast trochę na minus zaskoczony jestem pozycją BKS-u, Chyba nie tylko ja upatrywałem w bielszczanach jednego z głównych kandydatów do awansu. Za to absolutnie żadnym zaskoczeniem nie jest dla mnie drugie miejsce Ruchu Zdzieszowice. To był i jest bardzo dobry zespół.
A gdy spojrzysz na tabelę po rundzie z perspektywy Rekordu to…?
- To myślę, że można było być wyżej. Ale jak każda drużyna, w każdej lidze, przechodził trudne momenty. Te Rekordu przypadły akurat wtedy, gdy ja przeszedłem do Podbeskidzia, a Marek Sobik doznał poważnej kontuzji. Jakiś wpływ na drużynę i jej grę musiał mieć fakt, że wypadło ze składu dwóch ludzi, którzy należeli do podstawowych zawodników. Ale też fajnie się stało, że chłopcy wyszli z tego „dołka” i znów zaczęli regularnie punktować. Z boku, czyli z mojej aktualnej perspektywy, ich gra wyglądała naprawdę korzystnie. W każdym razie progres jest widoczny, a po dobrze przepracowanej zimie może być jeszcze lepiej.
TP/foto-archiwum: PM