Gol jeden na milion

O remisowej potyczce III-ligowców w Kowarach – i nie tylko – rozmawiamy z jednym z najmłodszych w seniorskiej ekipie „rekordzistów” – Janem Dudkiem.  

Skrzętnie zbierasz mecze i minuty w trzeciej lidze, który z dotychczasowych uznałbyś za najtrudniejszy, a który był najlepszy w twoim wykonaniu?

- Myślę, że najtrudniejszy dla mnie był ten pierwszy w bieżącym sezonie, w Zdzieszowicach. Przed meczem miałem głowę pełną obrazków ze swojego debiutu sprzed dwóch lat z Grunwaldem Ruda Śląska. Stąd odczuwałem duży stres, bo i rywalem był naprawdę dobry zespół, a mnie przyszło grać na Jakuba Czaplińskiego, dobrego napastnika, który swego czasu był w kręgu zainteresowań Legii. Tak, to był chyba najtrudniejszy mecz dla mnie. Ale już po pierwszym gwizdku zeszło ciśnienie i stres, grało mi się naprawdę fajnie, choć ze względów taktycznych – nie za długo. Po tym spotkaniu miałem kilkutygodniowa przerwę w spotkaniach trzecioligowych i dopiero od kilku kolejek łapię tzw. meczowy rytm, a przy tym na swojej ulubionej pozycji - lewej obronie. I pewnie dlatego za najlepszy uważam swój mecz sprzed tygodnia, z Unią Turza Śląska. Dobry nasz mecz, dobry wynik, szkoda tylko dwóch straconych goli. Trochę z Krzyśkiem Żerdką przyczyniliśmy się wtedy do utraty bramki na 1:1.

W ośmiu meczach trzy żółte kartki – to jakaś typowa dla Ciebie charakterystyka gry?

- Osobiście uważam siebie na boisku za grzecznego i kulturalnego zawodnika. Choć nie ukrywam, że pewne reakcje i zachowania są nie do uniknięcia. Jestem agresywny w grze, czasem ostry, co w jakimś stopniu wynika z doświadczeń z przeszłości, gdy kilka mocnych starć zakończyło się moimi urazami.

A jak opisałbyś po 48 godzinach sobotnie spotkanie w Kowarach?

- Olimpia okazała się być dobrym, nieźle poukładanym zespołem, który na dystansie dziewięćdziesięciu minut stworzył sobie kilka dogodnych sytuacji bramkowych. Chyba jednak trochę nie doceniliśmy rywala. Zanim dostosowaliśmy się do panujących warunków też minęło trochę czasu. Graliśmy chyba przy raptem trzech stopniach „w plusie”, a miejscami na boisku stała woda. Ale też udało nam się stworzyć kilka sytuacji, pomijając te wykorzystane. Szanse na strzelenie gola mieli jeszcze m.in. Dawid Ogrocki i Kamil Żołna. Na chłodno oceniając tylko powtórzę za kimś z naszej ekipy, że wygrać po tak słabym meczu …byłoby pięknie. Szkoda jedynie gola straconego w ostatnich sekundach meczu. A w ogóle oba, które wpadły do naszej bramki były dość kuriozalne. Pierwszy? Taki się zdarza jeden na milion, drugi – typowe boiskowe nieporozumienie.

Niełatwe tygodnie i miesiące przed tobą – jeszcze trwa III-ligowa jesień, za chwilę ruszą młodzieżowe rozgrywki futsalowe, a przecież w nieodległym czasie – matura…

- Moja zima będzie ciężka (śmiech). W zasadzie bez żadnej przerwy z Damianem Hilbrychtem i Krzyśkiem Skrzypcem wejdziemy w futsalowe rozgrywki U-20. Przez krótki czas będziemy je nawet łączyć z grą na trawie. A matura? A kiedy to będzie, w maju…?(śmiech) Może dla uczniów-maturzystów naszej SMS zostaną przełożone w czasie? Nie no, całkiem poważnie - mam świadomość, że będzie ciężko. Zresztą już teraz nie jest łatwo. Z domu wychodzę do szkoły po siódmej rano, wracam po nauce i po treningach, po godzinie dziewiętnastej. W każdym razie staram się jak mogę, spory nacisk kładę na matematykę i z optymizmem czekam na maj przyszłego roku. Pocieszają mnie tegoroczni maturzyści z naszej trzecioligowej kadry. Rafał Haczek twierdzi, że jakoś tam zostanę przez maturę „przepchnięty”, a sposób w jaki radził sobie w szkole i jak poradził sobie z maturą Mateusz Kubica, utwierdza mnie, że powinno być dobrze (śmiech).  

Wróćmy jeszcze do ligowych wydarzeń, w sobotę podejmiecie ostatnią w tabeli Lechię Dzierżoniów – przedmeczowe rokowania…

- Outsider nie outsider, trzeba rywala potraktować jak każdego – z pełną koncentracją i zaangażowaniem. Uwielbiamy grać na własnym boisku, co na ogół - poza jedną wpadką - wykorzystujemy. Zajmujemy aktualnie piąte miejsce, ale chcemy być wyżej. Mamy wprawdzie swój plan minimum na końcówkę jesieni, nie mniej jest też założenie maksymalne – wygrać wszystko do końca rundy. Wówczas mielibyśmy naprawdę spokojną zimę, bez wnikliwego wczytywania się w tabelę, bez żadnych specjalnych kalkulacji.    

Media o meczu Olimpia Kowary – Rekord:

www.sportowebeskidy.pl - W doliczonym i z rożnego

Z ostatnią w tabeli Olimpią Kowary na jej terenie rywalizował bielski Rekord. "Biało-zieloni" byli zdecydowanym faworytem, wszak beniaminek przegrał pięć ostatnich spotkań.


www.super-nowa.pl - Rekord remisuje

Bielszczanie byli o sekundy od pełni szczęścia.


www.sport.bielsko.biala.pl - Pechowa ostatnia akcja

Kilkunastu sekund zabrakło zawodnikom Rekordu by odnieść zwycięstwo w Kowarach. W ostatniej akcji meczu bielszczanom zabrakło zimnej krwi przy dośrodkowaniu gospodarzy.


www.jelonka.com - Piękne gole na wagę jednego punktu foto

W sobotnim (29.10) spotkaniu III ligi wierni kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Karkonoskiej w Kowarach obejrzeli ciekawe widowisko, w którym do ostatnich sekund trwała zacięta walka o komplet punktów. Ozdobą meczu były piękne gole w wykonaniu piłkarzy Olimpii.


dolfutbol.pl - III liga: Hattrick w Żmigrodzie, kuriozum w Polkowicach (14. KOLEJKA, TABELA)

Trwa 14. kolejka III ligi. Piast Żmigród wygrał z Falubazem 3:1, a hattrickiem popisał się Damian Celuch. Tymczasem w derbach w Dzierżoniowie Lechia bezbramkowo zremisowała z Górnikiem Wałbrzych. Do kuriozalnej sytuacji doszło za to w Polkowicach. Oto wyniki 14. kolejki oraz aktualna tabela.


www.olimpia-kowary.pl - Tylko remis i aż

limpia po emocjonującym meczu zremisowała 2:2 z Rekordem Bielsko-Biała.


TP/foto-archiwum: Paweł Mruczek