Kłamliwy obraz rozgrzewki
Po występie „rekordzistów” w Polkowicach na dobre słowo zasłużył każdy z bielszczan, ale w roli komentatora wystąpić może tylko jeden. Tym razem jest to nasz młody napastnik – Damian Hilbrycht.
Dawno nie byliście widziani w tak dobrej dyspozycji, daleka podróż w niczym nie zaszkodziła.
- Rzeczywiście, nasza dyspozycja cieszy i skutkuje punktami. Daleka podróż nam w tym nie „pomogła”, ale za to efekty przyniosła motywacja w szatni. Choć przyznam, że po rozgrzewce w naszym wykonaniu niewiele wskazywało, że będzie to z naszej strony fascynujące widowisko (śmiech). A mimo tego, szybko zdobyliśmy gola, mieliśmy mecz pod swoją kontrolą i wywieźliśmy trzy cenne punkty.
Imponowaliście z Dawidem Ogrockim zmysłem taktycznym, a przecież w takim zestawieniu zagraliście dopiero po raz pierwszy.
- Kiedy już dowiedzieliśmy się w szatni, że wychodzimy w pierwszej jedenastce i w takim ustawieniu, to kilka rzeczy umówiliśmy sobie jeszcze przed wyjściem na boisko. Kluczem dobrej współpracy i gry była komunikacja, rozmawianie ze sobą i podpowiadanie. Szybko dostrzegliśmy dziury w polkowickiej obronie i staraliśmy się dogrywać prostopadłe piłki w pole karne i jego okolice. „Ogro” jest doświadczonym piłkarzem i do tego w dobrej formie, stąd umie wykorzystać takie sytuacje, jak ta przy bramce na 1:0.
Już siedząc na ławce rezerwowych nie mogłeś sobie darować okazji do zdobycia gola z 63. minuty.
- To była niemal kopia bramkowej sytuacji sprzed pięciu minut. Trąciłem piłkę wewnętrzną częścią stopy, ale troszkę do szczęścia zabrakło. Cóż, taka jest piłka.
Po tak udanym meczu pewnie chciałoby się kolejny zagrać choćby jutro.
- Jak na najbardziej, osobiście zagrałbym nawet jeszcze dziś. Forma jest zadowalająca i chciałoby się wyjść na boisko jak najszybciej. Ale do soboty, do najbliższego meczu z Unią Turza Śląska mamy trochę czasu na spokojną pracę. Zagramy u siebie i koniecznie chcemy wygrać, no i zdobyć kolejne trzy punkty.
TP/foto: Paweł Mruczek