Koniec rundy Sobika?
Niestety po kontuzji skrzydłowego Rekordu tytułowa diagnoza jest wysoce prawdopodobna.
Przypomnijmy, iż Marek Sobik opuścił boisko w sobotnim meczu z Pniówkiem Pawłowice już w jego 50. minucie. Chwilę wcześniej padł na murawę przed polem karnym rywali, w niegroźnej z pozoru sytuacji. – Szykowałem się do oddania strzału, gdy rywal zablokował moje uderzenie – wspomina zdarzenie „rekordzista”. – Piłka jakoś dziwnie zaplątała się między naszymi nogami, i gdy spróbowałem dobitki najwyraźniej trafiłem w podeszwę buta zawodnika z Pawłowic. Wszystko działo się w błyskawicznym tempie, w ułamku sekundy, więc nie pamiętam dokładnie przebiegu tej „akcji”, ale tak to musiało wyglądać.
Niemal prosto z boiska M. Sobik trafił do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie po prześwietleniu RTG i założeniu gipsowego opatrunku został przetransportowany do bielskiego Szpitala Wojewódzkiego. – Diagnoza brzmiała – złamanie trzech palców prawej stopy z przemieszczeniem. Decyzja? Zabieg operacyjny, który przeprowadzono wczoraj wieczorem (w poniedziałek 29 sierpnia – przyp. TP) – komunikuje M. Sobik. – Mam założone w złamanych palcach druty Kirschnera oraz szynę usztywniającą stopę. I tak pozostanie przez najbliższe 4-6 tygodni, w zależności od tempa gojenia, zrastania. Dopiero potem będę mógł rozpocząć pełną rehabilitację. Co mnie w tej sytuacji cieszy, to fakt, że prawdopodobnie dziś zostanę „wypisany” do domu i więcej czasu niż zwykle spędzę z rodziną. Co smuci, z kolei to, że chłopaków będę mógł wspierać i dopingować tylko z perspektywy trybun stadionu. Dla mnie najpewniej ta runda już się zakończyła – ze smutkiem w głosie kwituje M. Sobik, któremu życzymy jak najszybszego powrotu do pełni zdrowia.
TP/foto: Paweł Mruczek