Rekord B-B – AZS PWSZ II Wałbrzych 4:2 (2:1)
Najkrócej o dramatycznym boju bielszczanek - horror z happy-endem.
Rekord Bielsko-Biała – AZS PWSZ II Wałbrzych 4:2 (2:1)
Gole dla Rekordu: Moskała – 2 (’21 i ‘90+2), Gabzdyl (’19) i Franaszek (’89) po 1
Rekord: Rolbiecka – Łyczko, Chrząszcz, Ziejka (46. Kupczak), Kożdoń, Kaim, Franaszek, Nowacka (65. Ruzhytska), Moskała, Skolarz (75. Cwajna), Gabzdyl (65. Marchewka)
Co wytrenowane, przekłada się na warunki meczowe. Niby banał, ale proste rozwiązania zastosowane na wstępie meczu przez gospodynie dały zasłużone dwubramkowe prowadzenie. Dwa fantastyczne dogrania z głębi pola za plecy wałbrzyskich defensorek, dwakroć „zimna krew” egzekutorek i bielszczanki prowadziły 2:0. Tak samo wyśmienite otwarcie meczu kilka godzin wcześniej odnotowali również bielscy trzecioligowcy, a zakończyło się porażką 2:3 z wrocławską Ślęzą. Dlatego powiało strachem, gdy w 37. minucie „akademiczki” strzeliły kontaktowego gola po uderzeniu z rzutu wolnego. Stan grozy zapanował, kiedy przyjezdne doprowadziły do wyrównania w 63. minucie. Przyjezdne wykorzystały nieporozumienie w szeregach biało-zielonych i skutecznie przeprowadziły szybki atak. Wtedy „powtórka” rezultatu z meczu panów wcale nie jawiła się w kategoriach czarnego humoru. Bielszczanki jednak wykazały się dużą odpornością nerwową, a nawet wyrachowaniem. Prowadzenie dla Rekordu odzyskała kunsztownym trafieniem z narożnika pola karnego, w długi róg bramki AZS-u – Agnieszka Franaszek. A skąd wspomaniane wyrachowanie? Trzeba nie lada spokoju i tzw. chłodnej głowy, aby jak Katarzyna Moskała popisać się precyzyjnym lobem nad dwoma zawodniczkami, już w doliczonym czasie gry.
Pomeczowa opinia trenera – Tomasz Skowroński: - Gra nam się dzisiaj wcale nie kleiła. Było sporo bałaganu, nieporozumień i „pustych przebiegów”. Dzięki determinacji i piorunującemu finiszowi wzięliśmy całą pulę. Całym zespołem zwycięstwo dedykujemy trenerowi Kubie Budzichowi, w podziękowaniu za blisko czteroletni okres współpracy.
TP/foto: Paweł Mruczek