Rekord B-B – Clearex Chorzów 8:3 (3:1)
Futsalowy klasy dostarczył jak zwykle sporych emocji, a i efektownych goli nie mniej.
Rekord Bielsko-Biała – Clearex Chorzów 8:3 (3:1)
0:1 Golly (6. min.)
1:1 Marek (7. min.)
2:1 Marek (13. min.)
3:1 Biel (16. min.)
3:2 Świtoń (24. min.)
4:2 Franz (25. min.)
5:2 Popławski (26. min.)
6:2 Janovsky (28. min.)
7:2 Budniak (36. min.)
8:2 Biel (37. min.)
8:3 Iwanow (39. min.)
Rekord: Nawrat – Popławski, Biel, Budniak, Marek, Janovsky, Wachuła, Polašek, Franz, Borowicz, Surmiak, Cichy, Kałuża
Wariant optymistyczny, który zakładał zdobycie mistrzostwa Polski po niedzielnej kolejce, nie sprawdził się. Gatta Active Zduńska Wola zagrała niemniej efektownie niż „rekordziści”, pokonując szczecińską Pogoń '04 - 8:4. Tym samym w przyszły poniedziałek o godzinie 18:00 w Bielsku-Białej, dojdzie do bezpośredniego meczu „o wszystko” pomiędzy wciąż panującym mistrzem – Gattą i pretendentem – Rekordem.
Dzisiejszy pojedynek z Cleareksem to był klasyczny „futsal na tak”. Od początku nie było żadnych kalkulacji z obu stron, od pierwszych sekund „pachniało” bramkami. Te padły faktycznie szybko, bo aż dwie w ciągu inauguracyjnych 80-ciu sekund. Tyle tylko, że tych trafień biało-zielonych, sędziowie nie uznali. Gdy wszyscy w hali czekali na pierwsze prawidłowe trafienie gospodarzy, ci dość niespodziewanie bramkę stracili. Szybki kontratak Wadyma Ivanowa i Tomasza Gollego zakończył się celnym trafieniem tego drugiego. Szczerze powiedziawszy patrząc na przebieg gry to nie było się czym martwić. Bartłomiej Krzywicki interweniował tak często po strzałach bielszczan, że za którymś razem skapitulować po prostu musiał. Tak też się stało minutę po objęciu prowadzenia przez chorzowian, po rzucie rożnym wykonywanym przez Pawła Budniaka, piłkę z bliska do siatki wepchnął Michał Marek. Ten sam zawodnik wykorzystał sytuację sam na sam w 13. minucie – „na raty” ale pokonał B. Krzywickiego – Rekord po raz pierwszy na prowadzeniu, którego nie oddał już do końca spotkania. Wynik do przerwy ustalił z przedłużanego rzutu karnego Łukasz Biel.
Jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do końcowego rozstrzygnięcia, to tylko przez kilka pierwszych minut po zmianie stron. W 24. minucie po strzale Roberta Świtonia chorzowianie wrócili do gry ale na krótko. W ciągu trzech kolejnych minut „rekordziści” zdobyli trzy bramki i w 27 minucie zwycięzca był już znany. Nie oznacza to wcale, że z boiska zaczęło wiać nudą. Oba zespoły nadal wykazywały sporą ochotę do gry, po naszej stronie okazję do zaprezentowania się bielskiej publiczności otrzymali Igor Borowicz, Szymon Cichy oraz powracający po kontuzji Kamil Surmiak. Bielscy kibice zobaczyli jeszcze trzy gole i mogli opuścić halę w pełni zadowoleni – zarówno z poziomu widowiska jak i końcowego rezultatu.
MH/foto: Paweł Mruczek