Pogoń ’04 Szczecin – Rekord B-B 3:3 (2:1)
Drugi remis biało-zielonych w rundzie finałowej.
Pogoń ’04 Szczecin – Rekord Bielsko-Biała 3:3 (2:1) koniec meczu
0:1 Marek (2. min,)
1:1 Gepert (11. min.)
2:1 Jakubiak (17. min.)
2:2 Popławski (24. min.)
3:2 Jakubiak (35. min.)
3:3 Wachuła (36. min.)
Rekord: Kałuża – Janovsky, Biel, Popławski, Marek, Wachuła, Polašek, Borowicz, Franz, Surmiak, Cichy, Nawrat
Drugi z rzędu remis i drugi zakończony takim samym rezultatem – 3:3, czyli powtórka wyniku z minionej środy, kiedy gościlismy FC Toruń. Mecz w Szczecinie miał jednak inny przebieg, tylko raz biało-zieloni prowadzili w tym spotkaniu, na samym początku, natomiast w dalszej fazie meczu musieli dwukrotnie „gonić” wynik. Otwarcie w wykonaniu bielszczan, jak niemal w każdym z ostatnich meczów, znakomite, bo już w 69 sekundzie wyprowadził nas na prowadzenie Michał Marek. W następnych kilku minutach okazji do podwyższenia prowadzenia nie brakowało, ale tu znów analogia do meczu z torunianami – zamiast kolejnych goli Rekordu – wyrównanie w 11 minucie przez Mateusza Geperta. Druga część inauguracyjnej odsłony wyrównana. Jednak pod względem bramkowych okazji z lekkim wskazaniem na gospodarzy i w końcu Michał Kałuża skapitulował po raz drugi – szybki kontratak dwóch szczecinian na jednego naszego obrońcę, i Mateusz Jakubiak strzałem w górny róg bramki, ustalił wynik do przerwy.
Drugą część gry również lepiej rozpoczęli miejscowi, dopiero po kilku minutach „rekordziści” przejęli inicjatywę i z każdą minutą stwarzali coraz lepsze okazje do wyrównania, co udało się za sprawą celnego strzału Artura Popławskiego. Po wyrównaniu dość długi fragment spotkania, w którym zagrożenie pod obiema bramkami ograniczało się z reguły do strzałów z dalszej odległości, a żadna z drużyn nie zdominowała rywala. Wyrównanie padło po rozegraniu rzutu rożnego przez szczecinian, a do bielskiej bramki piłkę skierował z bliskiej odległości, ponownie M. Jakubiak.
Po tym trafieniu trener Andrzej Szłapa podjął decyzję o wycofaniu bramkarza i ten manewr przyniósł efekt już po niespełna minucie – znakomicie rozegrana akcja i Roman Wachuła doprowadził do wyrównania. Teraz można już tylko dywagować – czy może trzeba było kontynuować grę w ten sposób? Remis tak naprawdę, oprócz podbudowania morale zespołu, niewiele nam dawał. Z drugiej jednak strony, po powrocie do bramki M. Kałuży, biało-zieloni stworzyli dwie znakomite okazje, które powinny zakończyć się zdobyciem gola. W pierwszej Łukasz Biel trafił jednak w boczną siatkę a w drugiej Radek Polasek wprost w interweniującego Kamila Lasika. Ostatnie 50 sekund to ponowna próba gry z Janem Janovskim w roli „lotnego” ale zwycięskiej bramki zdobyć się nie udało.
Z przebiegu meczu remis wydaje się być rezultatem sprawiedliwym, lecz z drugiej strony to goście mieli dwie "piłki meczowe". Teraz przed nimi dwa pojedynki, które zadecydują o tym czy to Rekord czy też obrońca tytułu – Gatta Zduńska Wola, zostanie mistrzem Polski.
foto-archiwum: PM