Marek: nie mam na co narzekać!
Autor trafienia numer 99 dla Rekordu w tym sezonie o ostatnich wydarzeniach i wyjątkowo mocno obciążonym fragmencie sezonu.
Wychowanek Rekordu jesienią strzelał bramki dość regularnie, mimo że za nami już siedem kolejek rundy rewanżowej to dopiero w Szczecinie trafił do siatki po raz pierwszy.
Michał chyba cieszy to przełamanie w Szczecinie, dość długo czekaliśmy na Twoje dwunaste ligowe trafienie?
- Tak, bo z tego co pamiętam ostatnią bramkę strzeliłem bodajże w grudniu w meczu z Piastem, w Gliwicach. Nie można jednak zapominać, że były jakieś zdobycze w pucharze, do tego kilka asyst, więc nie odbieram tego jako jakąś niedyspozycję. Nie mówmy więc może o przełamaniu, a raczej o chwilowej przerwie w moich strzeleckich dokonaniach. Oczywiście zdobyty gol cieszy, mam nadzieję że teraz już się „posypie” (śmiech).
Wiemy, że to się zdarza, ale z drugiej strony, aż ciężko zrozumieć jak można rozegrać tak różne mecze w ciągu tygodnia. Mam na myśli porażkę z Głogowem, na pewno rywalem słabszym od Pogoni '04 i stosunkowo łatwą wygraną w Szczecinie. Z czego to wynika?
- Trudno powiedzieć... Ale sądzę, że w poprzedniej kolejce mogło nas trochę zgubić podejście do meczu. Euromaster cały sezon nie gra zbyt dobrze, nie punktuje i zapewne patrząc na ich wyniki mieliśmy takie nastawienie, które potem nas zgubiło. Dla mnie to bardzo podobny mecz jak z AZS UG Gdańsk, w którym straciliśmy pierwsze punkty w sezonie. Szybko zdobyta bramka, przekonanie że jedyną kwestią są rozmiary naszego zwycięstwa. A potem w obu tych przypadkach sytuacja się odwraca, musimy „gonić” wynik i niestety w meczu z Głogowem to się nie udało. To już historia trzeba zapomnieć, grać dalej i takie podejście mieliśmy w Słomnikach i Szczecinie wygrywając dwa kolejne mecze. Nie da się wygrać wszystkiego w sezonie, my potknięcie zaliczyliśmy w poprzednią niedzielę i tylko wypada mieć nadzieję, że ostatnie.
Jesteś w trakcie wyjątkowo intensywnego okresu w tym sezonie. Nie dość, że gramy ostatnio cały czas w cyklu niedziela - środa – niedziela to wygląda na to, że czekają cię jeszcze trzy tygodnie z reprezentacją Polski, m.in. udział w eliminacjach do mistrzostw Europy. Ciężko?
- Łatwo nie jest... ale w końcu na tym polega sport. Fizycznie czuję się teraz bardzo dobrze, nie mogę narzekać. Zobaczymy jednak jak będzie po najbliższych dwóch tygodniach, przede mną trzy mecze w klubie a potem pierwsze zgrupowanie kadry i mecz z Białorusią. Cieszę się z tego, że wszystko wskazuje na to iż trenerzy reprezentacji mi zaufali, wróciłem do kadry można powiedzieć na stałe i być może będę miał szansę po raz pierwszy być podstawowym zawodnikiem w eliminacjach do dużej imprezy. Na razie na pewno nie mam więc na co narzekać.
MH/foto: Paweł Mruczek