Zmotywowani rywale

Paweł Budniak, który wrócił po kilku latach do gry w naszym zespole docenia postawę ekipy z Chorzowa.

Według postronnych obserwatorów był w poniedziałkowy wieczór jedną z wyróżniających się postaci Rekordu. Zdobył również bramkę, co prawda w dość nietypowy sposób, ale przecież liczy się to co w „sieci”.

Paweł nikt z nas nie oczekiwał powtórki z meczu rozegranego jesienią, ale czy ktoś z was sądził, że będzie aż tak trudno?

- Wiedzieliśmy, że Clearex na pewno będzie chciał zmazać tę plamę, czyli 0:9 z pierwszego meczu u siebie. W poniedziałek wyszli bardzo zmotywowani od samego początku, od pierwszych minut było już widać, że ten mecz będzie zupełnie inaczej wyglądał niż ten w poprzedniej rundzie. Rozpoczęliśmy nieźle, ale po kilku minutach nasza gra trochę się zmieniła, zaczęliśmy grać zbyt wolno. Dlatego chorzowianie zaczęli stwarzać sytuacje, bardzo fajnie kontrowali, no i po już pierwszej połowie mogło być nieciekawie dla nas. Do przerwy jednak 0:0 i dopiero po zmianie stron zaczęliśmy grać „swoje”, ale ja uważam, że to też dopiero od momentu kiedy straciliśmy pierwszą bramkę.

To jakbyś to ocenił – Clearex lepszy niż jesienią? My zagraliśmy słabiej? A może to już efekt niedawnej zmiany trenera w chorzowskim zespole?

- Zmiana trenera na pewno na początku daje pozytywnego „kopa”. Z drugiej strony uważam, że my zagraliśmy troszeczkę poniżej możliwości, a zdecydowanie lepiej niż jesienią grający Clearex po prostu to wykorzystał. Wydaje mi się, że to w ich wykonaniu jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Jeżeli będą dalej grali tak jak w tym meczu to na pewno powalczą jeszcze o pierwszą szóstkę. My mamy do zrobienia swoje, musimy skupić się na tym by w każdym meczu zdobywać trzy punkty, To w takich meczach, kiedy wydaje się, że stracisz punkty a wygrywasz, zdobywa się mistrzostwo. Po meczu trudnym, wygranym tylko 3:2, ale o tym nikt za chwilę nie będzie pamiętał, ważne są tylko zdobyte trzy punkty.

Wspomniałeś o pierwszej szóstce po sezonie zasadniczym. Już po poprzedniej kolejce nie było nawet matematycznych szans, abyśmy z niej wypadli. A pytanie jest takie – kogo nie chciałbyś mieć za rywala w tej ligowej dogrywce, z tych zespołów, które go tego grona kandydują?

- Nie no, trochę nie wypada powiedzieć kogo bym nie chciał... (śmiech). Powiedzmy więc, że oprę się na kluczu geograficznym – na pewno wolałbym jechać do Gliwic niż do Pniew, czy Torunia. Według tej samej zasady chętnie wrzuciłbym Clearex czy Katowice, zamiast kogoś z północy. Nie żebym komuś kibicował mniej lub bardziej, ale zawsze lepiej grać bliżej domu.

MH/foto: Paweł Mruczek