Rekord B-B – Clearex Chorzów 3:2 (0:0)

Emocji, zwrotów sytuacji, spięć i ciekawych akcji nie brakowało, po ciężkim boju trzy punkty zostały w Bielsku-Białej.

Rekord Bielsko-Biała – Clearex Chorzów 3:2 (0:0) 

Rekord: Nawrat – Popławski, Biel, Budniak, Marek, Janovsky, Wachuła, Polašek, Franz, Surmiak, Borowicz, Bondar, Kałuża

0:1 Omylak (27. min.)

1:1 Popławski (29. min.)

1:2 Lutecki (29. min.)

2:2 Budniak (31. min.)

3:2 Bondar (34. min., z rzutu wolnego)

Jeżeli ktoś spodziewał się spotkania tak jednostronnego jak to, które obie drużyny rozegrały w pierwszej rundzie rozgrywek, to mógł się poczuć zawiedziony. Chorzowianie pod wodzą nowego szkoleniowca Mirosława Miozgi, zanotowali bardzo dobry występ a od „urwania” punktów liderowi rozgrywek dzieliło ich naprawdę niewiele. Mecz w pierwszej połowie mógł rozgrzać publiczność tylko momentami, w pozostałych fragmentach sporo było boiskowego wyrachowania, uważnej obustronnie gry obronnej. Stroną optycznie przeważającą byli na pewno „rekordziści”, to oni oddali więcej strzałów od rywali, wśród których jedną z wiodących postaci był bramkarz Bartłomiej Krzywicki. Swoje, chociaż mniej liczne okazje, mieli również przyjezdni ale także oni nie potrafili skierować piłki do siatki, więc do przerwy bezbramkowy remis.

Po zmianie stron obraz gry długo się nie zmieniał, biało-zieloni parli do przodu bez pożądanego efektu, a chorzowianie czyhali na okazję do kontrataku. W 27. minucie wyprowadzili taką akcję wzorowo, ale Mikołaj Zastawnik spudłował z kilku metrów, mając przed sobą w zasadzie pustą bramkę. Kilkadziesiąt sekund później bardziej precyzyjny był Mateusz Omylak – płaskim strzałem z ośmiu metrów otwierając wynik tego spotkania. Wobec niekorzystnego rozwoju wypadków, trener Andrzej Szłapa sięgnął na ławkę po wsparcie – na boisku pojawił się trenujący po kontuzji raptem od kilku dni, Oleksandr Bondar. Na efekty czekaliśmy równo minutę – ukraiński zawodnik precyzyjnie zagrał na skrzydło do Artura Popławskiego, który posłał piłkę obok wybiegającego z bramki B. Krzywickiego i mieliśmy remis. Niestety tylko przez... 28 sekund, bowiem indywidualną akcją popisał się Tomasz Lutecki ponownie wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. O. Bondar zagrał w tym meczu jeszcze niespełna trzy minuty, ale to wystarczyło by „rekordziści” objęli po raz pierwszy w tym spotkaniu prowadzenie, którego później nie oddali już do końca. Najpierw lider strzelców ekstraklasy wstrzelił piłkę w pole karne a akcję na dalszym słupku zamknął Paweł Budniak strzelając... brzuchem, a następnie sam pokonał chorzowskiego golkipera płaskim strzałem z rzutu wolnego. Goście w końcówce próbowali gry z wycofanym bramkarzem, w dwóch sytuacjach byli bliscy szczęścia, ale ostatecznie trzy punkty zostały w Bielsku-Białej.

MH/foto: Paweł Mruczek