Rekord II B-B – GSF Gliwice 4:7 (2:2)
Najwyraźniej gliwiczanie mają patent na rezerwy Rekordu, GSF wygrał z bielszczanami po raz drugi w sezonie.
II liga PLF, gr. śląska
Rekord II Bielsko-Biała – GSF Gliwice 4:7 (2:2)
1:0 Czernek (3. min.)
1:1 Pasierb (8. min.)
1:2 Pasierb (9. min.)
2:2 D. Stawicki (16. min.)
2:3 Wilk (23. min.)
2:4 Szyszko (25. min.)
3:4 D. Stawicki (26. min.)
3:5 Mirga (27. min.)
3:6 Wilk (35. min.)
3:7 Pasierbek (39. min.)
4:7 Czernek (40. min.)
Rekord II: Kałuża – Włoch, D. Stawicki, Sz. Jastrzębski, Skipioł, Borowicz, Cichy, Czernek, Surmiak, Jekiełek, J. Stawicki, K. Iwanek
Na sam koniec ubiegłego roku biało-zieloni ulegli na wyjeździe GSF-owi 6:7 i była to jedyna dotąd porażka lidera rozgrywek. Sam początek rewanżu nie zapowiadał niespodziewanego rozstrzygnięcia w hali przy Startowej. Po dwójkowej akcji Kamila Surmiaka z Michałem Czernkiem bielszczanie objęli w 3. minucie prowadzenie. Mimo kilku kolejnych szans oraz prób strzeleckich gospodarzy, to goście cieszyli się z bramkowych zdobyczy i to aż dwóch! W krótkim odstępie czasu dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Amadeusz Pasierb. W obu przypadkach tempo akcji gliwiczan było doprawdy imponujące. Równie szybko i pomysłowo starali się odpowiedzieć bielszczanie, co udało się dopiero Damianowi Stawickiemu pod koniec pierwszej części. Nieco wcześniej niewiele zabrakło do strzelenia gola m.in. Igorowi Borowiczowi (słupek) i Markowi Skipiołowi (trafienie w spojenie słupka z poprzeczką oraz spudłowany przedłużony rzut karny). W każdym razie, tak widowiskowych akcji, jak i emocji w pierwszych 20-stu minutach, nie brakowało. Mecz nosił wszystkie znamiona tego, co pozwała określić go, jako dobrej jakości widowisko.
Niemniej wrażeń dostarczyła druga odsłona spotkania, ale z jej przebiegu zadowoleni mogli być tylko przyjezdni. Gliwiczanie nadal forsowali szybką i kombinacyjną ofensywę, a gdy przechodzili do ataku pozycyjnego bardzo pomocny okazywał się Patryk Lawacz. Golkiper GSF-u nie dość, że bardzo solidnie wywiązywał się ze swoich obowiązków bramkarskich, to jeszcze stanowił realne wsparcie dla kolegów w polu. Ci z kolei zademonstrowali doskonałą skuteczność pod bramką Michała Kałuży, który akurat nie ponosi winy przy żadnym z utraconych goli. Niestety tego samego o strzeleckich dokonaniach bielszczan napisać nie można.
Przegrana nie pozbawiła „rekordzistów” pozycji lidera, ale też nie ułatwiła ich pozycji, w kontekście najbliższych spotkań wyjazdowych.
TP/foto: Paweł Mruczek
Pomeczowa opinia trenera – Piotr Szymura: - Ponieśliśmy zasłużoną porażkę. Zliczając wszystkie dotychczasowe mecze o drugoligowe punkty, był to pierwszy po którym muszę to przyaznać. GSF miał atuty, na które nie potrafiliśmy znaleźć recepty, w tym grę z lotnym bramkarzem. Z drugiej strony sama nasza gra wyglądała moim zdaniem naprawdę nieźle. Byliśmy jednak bardzo nieskuteczni pod gliwicką bramką.
Pozostałe szczegóły niebawem.