Powrót z pierwszoligowej „banicji”
O beniaminku Fustal Ekstraklasy z Wieliczki już było, dziś przedstawiamy profil drugiego z nowych-starych uczestników rozgrywki.
Oto, po rocznej przerwie, biało-zieloni ponownie po ligowe punkty podróżować będą nad morze. AZS Uniwersytet Gdański Gdańsk to drugi z tegorocznych beniaminków, jedna z tych drużyn, o których zwykło się mówić, że jest zbyt słaba na ekstraklasę, a za silna na I ligę. Tak było przynajmniej do tej pory, zespół ten opuścił przed rokiem szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej, po czym „zdemolował” konkurentów w pierwszej lidze. Takie określenie postawy AZS UG na rocznej banicji, nie jest bynajmniej przesadą – gdańszczanie w 22 kolejkach doznali tylko jednej porażki. Gdy dodamy, że zdarzyło się to w ostatniej ligowej kolejce to spokojnie można tę „wpadkę” złożyć na karb rozluźnienia spowodowanego wcześniej wywalczonym awansem.
Najlepszym strzelcem nowego-starego beniaminka był zdobywca 24 goli - Wojciech Pawicki, który pełnił również funkcję szkoleniowca zespołu. To jeden z tych graczy, którzy pozostali w zespole po spadku z ekstraklasy, a takich było zdecydowanie więcej, by wymienić tylko Dominika Deptę, Tomasza Poźniaka czy Pawła Friszkemuta.
Gośćmi telewizyjnego programu Futsal Ekstra, po uzyskaniu ligowej promocji, byli przedstawiciele tego klubu Jakub Lempski i Jacek Burglin. Zdają sobie sprawę, że walka o pozostanie na najwyższym szczeblu rozgrywek nie będzie sprawą prostą:
- Pomiędzy I ligą, a ekstraklasą przeskok jest olbrzymi, przede wszystkim pod względem taktycznym. Na pewno będziemy się chcieli wzmocnić, staramy się zabiegać o sponsorów z zewnątrz, by nie bazować tylko na Uniwersytecie Gdańskim i środkach z budżetu Gminy, która notabene pomaga nam coraz mocniej. Od naszej zasobności będzie zależał poziom wzmocnień. Pytanie czy wystarczą one na ekstraklasę, bo jak już wspomniałem to zupełnie inny futsal niż w I lidze – powiedział J. Lempski.
Zawodnicy Rekordu o sile akademików przekonają się w kolejce numer 8., kiedy to rozegrają wyjazdowe starcie z gdańszczanami.
MH/foto-archiwum: PM