Red Dragons Pniewy – Rekord B-B 0:1 (0:0)

Bielszczanie to pierwszy zespół w ligowej stawce, który w tym sezonie pokonał Red Dragons Pniewy w ich hali.

Red Dragons Pniewy – Rekord Bielsko-Biała 0:1 (0:0)

Rekord: Nawrat – Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Janovsky, Wachuła, Biel, Franz, Borowicz, Gąsior, Cichy, Kałuża

 0:1 Budniak (26. min.)

Bartłomiej Nawrat w bramce oraz Rafał Franz – po raz pierwszy po wyleczeniu kontuzji w wyjściowym składzie – takie zmiany nastąpiły w drużynie biało-zielonych w porównaniu z meczem z FC Toruń. Gospodarze, jak zwykli to czynić we własnej hali, rozpoczęli odważnie. Już w pierwszych minutach B. Nawrata zatrudnili Łukasz Frajtag i Adam Wachoński, bielszczanie odpowiedzieli niecelnymi strzałami Michała Marka i Łukasza Biela, a w 6. minucie uderzenie Oleksandra Bondara obronił Maciej Foltyn. Pierwsze dziesięć minut spotkania bardzo wyrównane, żadnemu z zespołów nie udało się uzyskać widocznej przewagi chociaż tzw. posiadanie piłki było po stronie lidera Futsal Ekstraklasy. W drugiej części pierwszej połowy mecz wyglądał niemal identycznie – szybkie tempo, sporo zamieszania po obiema bramkami, ale po pierwszych 20 minutach najbardziej zadowoleni byli obaj bramkarze, którzy zachowali czyste konto. Jedynym efektem zażartej walki toczonej na parkiecie były liczne faule – oba zespoły kończyły premierową odsłonę z pięcioma przewinieniami na koncie, do przedłużonych rzutów karnych jednak nie doszło.

W 21. minucie tuż obok słupka piłkę posłał O. Bondar, chwilę później lepszy od M.Marka okazał się bramkarz miejscowych, „rekordziści” ze sporym animuszem rozpoczęli drugą część gry, ale nadal nie było bramkowego efektu ich starań. Na to musieliśmy poczekać aż do 26 minuty – sprytnym strzałem popisał się Paweł Budniak i biało-zieloni objęli prowadzenie. Agresywna, w końcu uwieńczona zdobyciem bramki gra bielszczan miała też swoją „ciemną stronę” bo w ciągu siedmiu minut drugiej połowy popełnili oni aż trzy przewinienia. Do wyrównania mógł doprowadzić w 29 minucie Oskar Stankowiak, któremu dogrywał Szymon Piasek. Utracie gola zapobiegła błyskawiczna interwencja naszego golkipera. W odpowiedzi świetnych sytuacji nie wykorzystali w 20 minucie R. Franz i M. Marek – w tych przypadkach wielkie brawa należą się M. Foltynowi. Nikłe prowadzenie wymuszało na biało-zielonych olbrzymią koncentrację, bo chociaż gospodarzom minuty uciekały to nie składali broni, korzystając z każdej możliwości zagrożenia bramce B. Nawrata. W 39. minucie trener Łukasz Frajtag zdecydował się na grę z „lotnym” bramkarzem – w tej roli na boisku pojawił się Patryk Zdankiewicz, a pniewscy kibice na stojąco dopingowali swoją drużynę – bezskutecznie. Skromne zwycięstwo naszej drużyny – zgodnie z przewidywaniami Czerwone Smoki postawiły się liderowi – na szczęście trzy punkty jadą do Bielska-Białej!

Krzysztof Burnecki (kierownik drużyny): Byliśmy na pewno drużyną lepszą w przekroju całego spotkania. Z drugiej strony brakuje nam takiego wykończenia akcji jak w pierwszej rundzie. Wtedy "wchodziło", dziś mamy z tym problem. Ale cieszymy się ze zdobycia trzech punktów, to jest przecież najważniejsze. Ja ze swojej strony chciałbym bardzo podziękować chłopakom, za taki prezent urodzinowy - w minionym tygodniu "stuknęła" mi pięćdziesiątka!

 

MH/foto: PM