Gen przyjaźni
Rozmowa z Janem Pichetą – autorem książki pt. „Futsal – wielka gra małą piłką”.
Nadal pracujesz w charakterze trenera grup dziecięcych, ale ta książka to nie jest podręcznik dla najmłodszych...
– Książka nie ma charakteru podręcznikowego, lecz historyczno-reporterski. Jest dla wszystkich, którzy lubią polski futsal. Odnajdą się w niej zwłaszcza te osoby, które towarzyszyły mu przez kilkadziesiąt lat historii, a nawet „prehistorii”. Niebawem minie ćwierć wieku od pierwszego meczu reprezentacji Polski w futsalu i pierwszego (i ostatniego zarazem) udziału drużyny narodowej w finałach mistrzostw świata. To „kamień milowy” rozwoju tej dyscypliny w Polsce. Myślę, że to dobry moment, aby przypomnieć czytelnikom najciekawsze fragmenty historii, które zapadły najbardziej w pamięci bohaterom polskiego futsalu – trenerom, działaczom, a nade wszystko zawodnikom. Starałem się bowiem zebrać najistotniejsze – ich zdaniem – opowieści o meczach, piłkarzach, trenerach, wydarzeniach, tendencjach szkoleniowych itp. Uznałem, że w centrum czytelniczego zainteresowania powinny znaleźć się główne postaci polskiego futsalu.
Autor książki z podopiecznymi
Skąd pomysł, aby napisać książkę całkowicie poświęconą futsalowi?
– Pomysł zrodził się w sposób naturalny. Gdy zacząłem pisać poprzednią książkę o dwudziestoleciu Rekordu – „Spod Kopca do Ligi Mistrzów”, pomyśleliśmy z prezesem Januszem Szymurą, że dobrze byłoby również opublikować książkę o dwudziestoleciu ogólnopolskiej ligi futsalu w Polsce (od 2010 r. Ekstraklasy Futsalu), która powstała pół roku po założeniu Beskidzkiego Towarzystwa Sportowego „Rekord” (początkowo „Lipnik”). Równolegle ze zbieraniem materiałów do książki o Rekordzie, zacząłem zbierać opowieści o historii futsalu w Polsce. Niestety materiał się ciągle rozrastał i nie dałem rady napisać i wydać drugiej książki zaraz po pierwszej. Zajęło mi to jeszcze dwa lata. Uciążliwe było sprawdzanie dat, wyników, nawet miejsc spotkań, nazw klubów i nazwisk, które w literaturze i Internecie występowały w paru wersjach. Sporządzanie samego indeksu, w którym pomieściłem około 700 nazwisk wymienionych w książce, zajęło mi kilka tygodni.
Przez książkę przewija się wiele postaci związanych z polską piłką halową na przestrzeni ostatnich 20 lat. Ciężko było ich odnaleźć?
– Nie tylko 20 lat. Sięgnąłem nawet do protoplastów... Chciałem uhonorować również tych, którzy grywali jeszcze na trawie czy asfalcie w wielu ligach środowiskowych w Polsce. Chciałem wspomnieć także o ludziach, którzy organizowali rozgrywki ligowe, turnieje i zawody o mistrzostwo i Puchar Polski przed 1994 rokiem, o takich zapaleńcach jak Jerzy Wojewódzki z Gliwic. W stworzonych przez niego rozgrywkach środowiskowych brało udział m.in. około 40 reprezentantów Polski w futsalu. Dotarłem do prawie wszystkich istotnych dla polskiego futsalu postaci. Pomógł mi w tym długoletni trener reprezentacji, twórca klubu PA Nova Gliwice – pięciokrotnego mistrza Polski, Roman Sowiński, który sporządził listę kilkudziesięciu futsalowych osobistości z początków ligowych rozgrywek i przesłał mi numery telefonów. Z niektórymi sławami futsalu spotykałem się osobiście, nawet po kilka razy. Jeździłem do Chorzowa, Gliwic, Katowic, Kochłowic, Krakowa, Sosnowca. Z zawodnikami czy trenerami z odległych od Bielska-Białej miejscowości rozmawiałem w sali klubowej Rekordu przy okazji meczów ich drużyn w Cygańskim Lesie. Jedni rozmówcy byli wylewni i wyjawiali nawet własne winy czy przypadki niezbyt sportowego zachowania, inni postanowili zachować dla siebie bardziej pikantne tajemnice futsalowych kuluarów. Z niektórymi spotykałem się przy kawie, z innymi przy piwku albo i kieliszku. Zawsze było bardzo miło. Z wieloma osobowościami chciałbym jeszcze się spotykać. Istnieje bowiem w futsalowym środowisku coś takiego, co określiłbym jako gen przyjaźni. Mówił o nim, kończąc sportową karierę, Błażej Korczyński. Poza tym od niektórych rozmówców można się nauczyć życiowych prawd, od innych życiowych postaw. Bardzo spodobało mi się to, co mówił Rafał Franz, że nie powinniśmy nigdy twierdzić, iż coś nam się w życiu udało zrobić... Jeśli bowiem tak powiemy, to eliminujemy z naszych czynów własne sprawstwo, a przecież to, co się dzieje, także od nas zależy – od pracy, talentu, chęci, uporu... To my mamy wpływ na rzeczywistość. Bardzo budujące słowa. Na zakończenie chcę jeszcze podziękować prezesowi Januszowi Szymurze za pomysł, finanse i cierpliwość. Trudno zapewne było czekać prawie trzy lata na książkę, którą się obiecało napisać – jak mawiał Nikodem Dyzma – „w try miga”. Dziękuję też pierwszym wnikliwym czytelnikom książki, znakomitym znawcom futsalu, Markowi Homie i Piotrowi Szymurze za bardzo cenne uwagi, z których w dużej mierze skorzystałem.
W jaki sposób chciałbyś zachęcić czytelników, aby sięgnęli po tę pozycję?
– Myślę, że najlepiej zachęcił do czytania Artur Popławski – pierwszy czytelnik wydrukowanej już książki – dużo wcześniej, niż dotarła do mnie. Gdy tylko Artur zobaczył książkę w okienku recepcji sportowej Rekordu, kupił ją, zrobił zdjęcie okładki i opublikował na facebooku z podpisem: – Lektura obowiązkowa!
PS. Książka dostępna jest do nabycia w recepcji sportowej hali BTS Rekord, przy ul. Startowej 13 w Bielsku-Białej.