To ze (sportowej) złości

- Mam taką drużynę, którą stać na wiele – mówi na podsumowanie pierwszej z trzech części rozgrywek Futsal Ekstraklasy – Andrzej Szłapa, szkoleniowiec „biało-zielonych”.

Andrzej, jesteś w ekstraklasie od kilkunastu lat. W tym sezonie to liga jest słabsza czy my (przynajmniej na razie) tak mocni?

- Faktycznie, w lidze ogólnopolskiej jestem od 1997 roku, więc widzę zmiany w naszym futsalu, uważam że pod względem sportowym na pewno się on rozwija. Pod względem taktycznym czy fizycznym cały czas idziemy do przodu. Dlatego nie sądzę, aby liga była słabsza, wręcz przeciwnie – myślę, że z roku na rok liga jest mocniejsza i w tym roku również jest to widoczne. Mamy na dziś 6-7 wyrównanych poziomem zespołów. A my? Wydaje mi się, że odskoczyliśmy, bo na tę chwilę, w tej rundzie która za nami, byliśmy naprawdę mocni.

Czy i do ewentualnie jakich ruchów w tabeli – w górę i w dół – dojdzie w rundzie rewanżowej, jeszcze przed podziałem na dwie grupy?

- Trudno mi to ocenić, bo jak przed chwilą powiedziałem – 6-7 drużyn jest mocno wyrównanych. Może się zdarzyć, że te drużyny, które aktualnie są w „szóstce” mogą w niej pozostać. Dołożyłbym do tego Clearex, jako ten zespół, który również powinien walczyć o tę grupę mistrzowską. Mam oczywiście nadzieję, że nam się uda utrzymać pierwsze miejsce do końca rundy rewanżowej, faworytem do drugiej lokaty jest na pewno Gatta, natomiast o pozycję trzecią i niższe walka może potrwać do ostatniej kolejki.

Wiele osób powtarza, że zrobiliśmy świetne transfery. Nie negując tego, to inni jak choćby Michał Marek czy Radek Polašek, poprawili już w zasadzie, dotychczas osiągane „sezonowe” statystyki. Ponadto nie zapominajmy, że odeszło od nas kilku równie wartościowych graczy by wymienić tylko Piotrka Szymurę czy Pawła Machurę. Skąd więc taka „eksplozja”, zarówno pod względem jakości gry jak i skuteczności?

- Fakt, należy zacząć od tego, że odeszło od nas pięciu wartościowych zawodników plus Wojtek Łysoń, który po kontuzji nie zagrał. Wszyscy oni decydowali wcześniej o sile zespołu i uważałem, do dziś tak zresztą uważam, że niejako na starcie zostaliśmy osłabieni. Z drugiej strony trudno nie zgodzić się z tym, że ta dwójka, którą pozyskaliśmy, w bardzo fajny sposób wkomponowała się w zespół, świetnie tę lukę wypełniając, mam na myśli Oleksandra Bondara i Pawła Budniaka. Nie zapominajmy oczywiście o naszych młodzieżowcach, którzy zarówno w treningach jak i meczach dodają urozmaicenie i konkurencję w zespole. To są niewątpliwie plusy tych zmian, które się dokonały. Natomiast moim zdaniem, głównym powodem naszej dobrej postawy jest taka stricte „sportowa złość” - po poprzednim sezonie pozostał duży niedosyt, wszyscy byliśmy – drużyna i ja jako trener, cały sztab i każdy w Rekordzie - i nadal jesteśmy, mocno zdeterminowani, żeby zmazać tę w naszym wewnętrznym odczuciu „plamę” z zeszłego sezonu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że „plamą” nazywam trzecie miejsce w lidze i finał Pucharu Polski, ale moim zdaniem na ten skład, którym dysponowaliśmy i na nasz klub, to było jednak za mało.

Z przodu „wpada” i to bardzo dużo, a z tyłu z kolei masz niebywały komfort - dwóch bramkarzy takiej klasy, że chyba przed każdym meczem ból głowy kogo wystawić?

- No tak, mamy w zasadzie prosty system. Na początku Bartek (Nawrat przyp. - MH) wygrał rywalizację, w trakcie rundy miał mały spadek formy, choć w żadnym wypadku nie powiem, że bronił słabo, wtedy wskoczył Michał (Kałuża - przyp. MH). Staramy się wraz ze sztabem w sposób jasny prowadzić ten układ bramkarski. Nie jest to łatwe, bo obaj są wysokiej klasy fachowcami, na dziś obaj w formie – no cóż wieczny „ból głowy”. Z drugiej strony sądzę, że taki problem chciałby mieć każdy trener w lidze, bo ja uważam, że mamy w składzie dwóch najlepszych obecnie bramkarzy w Polsce.

Skoro było o Michale Kałuży to teraz o pozostałych młodzieżowcach. Grają dość dużo, jak oceniasz ich postawę? Oczekiwałeś więcej czy spełniają Twoje oczekiwania?

- Przyznam szczerze, na pewno nie spodziewałem się, że będą mogli aż tak dużo grać. Wiadomo, że w Rekordzie stawiamy na młodzież, że jest to dla nas bardzo ważny element. Ja też z tą młodzieżą jestem mocno związany, prowadzę przecież drużynę U-18, a mam kontakt także z pozostałą naszą młodzieżą, więc również bardzo mi zależy na ich występach w pierwszym zespole. Ale nie będę ukrywał – tą sporą ilość minut spędzonych na boisku zawdzięczają tej nominalnej pierwszej „ósemce” - to oni otwierali wynik, ustawiali spotkania tak, że z spokojnie mogliśmy wstawiać „młodych”. Ci zaś potrafili się odwdzięczyć, nie dawali „plamy”, bezwzględnie – nie tylko spełniali moje oczekiwania, dawali znacznie więcej niż bym się spodziewał. Można być bardzo zadowolonym, że mamy taką młodzież, która wchodząc raz w łatwiejszych raz w trudniejszych momentach w żadnym elemencie gry nie ustępuje rywalom.

Dziś prezentowany styl gry „rekordzistów”, wydaje się być na krajowych parkietach unikalny i „niekopiowalny”. Czy jest zatem jakiś wzorzec zagraniczny dla bielszczan?

- Wiadomo, że wszyscy chcą grać jak Hiszpanie. Ale ja przede wszystkim staram się dostosować nasz styl do zawodników jakich posiadamy. Natomiast tych mamy bardzo dobrych, więc też na wiele możemy sobie pozwolić – mocno pracujemy nad wszystkimi elementami gry, kładąc taki sam nacisk na wyjście spod pressingu jak i na atak pozycyjny. Ten ostatni to bardzo ważny składnik naszej gry, przecież w większości naszych meczów to my jesteśmy stroną atakującą. Na szczęście mam taką drużynę, którą stać na wiele, a co za tym idzie spory wachlarz różnych możliwości w samej grze. Mnie bardzo cieszy natomiast to, że oni cały czas są skoncentrowani na tym co robią, zarówno podczas treningów jak i ligowych spotkań. To ogromny plus dla trenera, kiedy ma drużynę, która wie czego chce od siebie, wie co chce osiągnąć – świetnie się z nimi pracuje.

Druga cześć rozgrywek zapowiada się trudno, choćby ze względu na „dziurawy” terminarz – przerwy na reprezentację. Natomiast trzeci etap nie lepiej, po raz pierwszy w historii ligi grać będziemy jeszcze w czerwcu. Niełatwo?

- Na pewno jest to trudny układ zarówno dla trenera jak i zawodników. bo mamy przecież reprezentantów zarówno wśród seniorów jak i młodzieżowców, więc możemy założyć, że wiele jednostek treningowych odbędziemy w ograniczonej grupie, co trochę cykl komplikuje. Ale cóż, to jest reprezentacja Polski, sam w niej grałem, wiem jakie to ważne dla zawodnika i po prostu musimy się do tego dostosować. Ja ze swej strony, wraz z całym sztabem zrobimy wszystko by to poukładać – po pierwsze by nie było znużenia, by zachować koncentrację i determinację w dążeniu do tego co chcemy osiągnąć. Po drugie – będziemy te przerwy chcieli zapełniać, czy to sparingami lub grami wewnętrznymi, tak aby z tego rytmu meczowego nie wypaść.

Życzenia trenera na Święta dla: zawodników, kibiców i …. samego siebie?

- Patrząc wstecz to swoim podopiecznym życzę przede wszystkim zdrowia – oby kontuzje ich omijały. Wszystkim związanym z klubem, życzę spokoju w rodzinie i zdrowych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia i jeszcze lepszego Nowego Roku, spełnienia marzeń i osiągnięcia celów jakie każdy sobie zakłada. Tego samego co wszystkim, życzę także sobie, wszak pod względem sportowym nasze cele - wszystkich w Rekordzie - są spójne.

MH i TP/foto: Paweł Mruczek