Rekord II B-B – Kmicic Częstochowa 4:3 (2:3)
To było starcie dwóch niepokonanych dotąd zespołów.
Rekord II Bielsko-Biała – Kmicic Częstochowa 4:3 (2:3)
1:0 Hilbrycht (2. min.)
1:1 Gierczak (7. min., z rzutu karnego)
1:2 Pałyga (12. min.)
2:2 Hilbrycht (13. min.)
2:3 Suliński (20, min.)
3:3 Dudek (23. min.)
4:3 Hilbrycht (40. min.)
Rekord II: Kałuża – Gąsior, Dudek, Surmiak, Hilbrycht, Madzia, Cichy, M. Franusik, T. Franusik, Bernat, Heller, Łasak
I to miano po niesamowicie zaciętym, czasami nadmiernie ostrym, spotkaniu zachowali młodzi bielszczanie. Tym razem gospodarze wystąpili w zestawieniu, które szykuje się do udziału w eliminacjach krajowych mistrzostw do lat 18-stu. Tak jak można wychwalać bielską młodzież za umiejętność wypracowania sytuacji podbramkowych, to już cierpkie słowa należałoby skierować za słaby poziom skuteczności. Zarzutów nie można natomiast czynić z błędów w defensywie, bo te musiały się przytrafić, zwłaszcza w zderzeniu z preferującymi siłowy sposób gry częstochowianami. Ale co cenne i znamienne, po przerwie pomyłki w defensywie udało się zredukować całkowicie do zera. W drugiej części meczu Michał Kałuża był z rzadka niepokojony przez gości.
A samo spotkanie z niepokonanym Kmicicem na starcie ułożyło się świetnie dla gospodarzy. Już w 2. minucie Damian Hilbrycht ze stoickim spokojem ograł obrońcę i bramkarza przyjezdnych. Stracony gol wyraźnie rozsierdził częstochowską ekipę i to w dosłownym słowa znaczeniu. Nie bacząc specjalnie na zachowanie przepisów przyjezdni wszelkimi sposobami starali się zdominować rezerwy Rekordu. Faktem jednak jest, że to po przewinieniu pod własną bramką Tomasza Gąsiora zespół spod Jasnej Góry egzekwował rzut karny. Po wyrównującym trafieniu Dawida Gierczaka rywale natarli z jeszcze większa pasją. Po kilku próbach Pawła Marchewki dopiero strzał Bartłomieja Pałygi przyniósł oczekiwany przez gości efekt. Niedługo później po celnym wyrzucie M. Kałuży i precyzyjnym uderzeniu do wyrównania doprowadził D. Hilbrycht. Kapitan „dwójki” Rekordu” mógł wpisać się po raz trzeci na listę strzelców, nie pokonał jednak z przedłużonego rzutu karnego Karola Kuczery. Identycznej sytuacji nie wykorzystał nieco później Szymon Cichy (słupek!). I jak tu nie wierzyć w prawdziwość porzekadeł o niewykorzystanych sytuacjach, które się mszczą. Tuż przed końcową syreną pierwszej połowy do bielskiej bramki trafił z niewielkiej odległości Kamil Suliński.
O ile w tym fragmencie meczu szala wygranej przechylała się na zmianę w obie strony, tak po przerwie o nieporównywalnie więcej okazji do zdobycia gola mieli biało-zieloni. W każdym razie ich wyliczeniu można byłoby poświęcić osobny akapit pomeczowej relacji. Jedną z wielu takich wybornych szans wykorzystał z zimną krwią Jan Dudek. To najcenniejsze trafienie, na wagę trzech punktów, zaliczył D. Hilbrycht. Manewr trenera Andrzeja Szłapy z wycofanym bramkarzem powiódł się znakomicie.
Pomeczowa opinia trenera – Andrzej Szłapa: - Uważam, że jak na futsal, to było stanowczo zbyt ostre spotkanie. Fajnie, że nasi chłopcy nie wystraszyli się tej presji ze strony rywali, nie cofali nóg, choć istniało spore zagrożenie kontuzjami. Obejrzeliśmy mnóstwo fajnych akcji w wykonaniu naszych chłopaków i multum sytuacji podbramkowych. Szczególnie cieszy mnie ostatni gol, przy grze w naszej przewadze. Dodam tylko, że akurat tego wariantu jeszcze dotąd nie ćwiczyliśmy.
TP/foto: Marek Łękawa