Decyzja z końcem roku


 

W rozmowie z Wojciechem Łysoniem m.in. o niedzielnej potyczce na szczycie Futsal Ekstraklasy, występie w drugoligowych rezerwach Rekordu i bardzo ważnej decyzji.

Nominalny kapitan Rekordu, leczący ciężki uraz, którego doznał jeszcze w ubiegłym sezonie, póki co ogląda poczynania kolegów z boku. W minioną niedzielę zrobił jednak mały krok w kierunku powrotu na ekstraklasowe parkiety – zagrał w drużynie rezerw przeciwko Kamionce Mikołów. O meczu z Gattą i sytuacji zdrowotnej rozmawiamy z Wojciechem Łysoniem (na zdjęciu z synem Patrykiem).

Wojtek, po meczu w Gdańsku, wszyscy na czele z zawodnikami mówili o braku koncentracji w tamtym spotkaniu jako przyczynie straty punktów. W tym meczu koncentracji na pewno nie zabrakło, ale mecz wyjątkowo trudny?

- Bezwzględnie – koncentracji w tym spotkaniu na pewno nie zabrakło! Mecz oczywiście trudny, zresztą żaden z Gattą w ostatnich latach do łatwych nie należał, ale widać było właśnie koncentrację u chłopaków i konsekwencję. Dlatego wynik był bardzo dobry, już po pierwszej połowie – prowadziliśmy. W drugiej części gry oddaliśmy troszeczkę inicjatywę, rywale mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale jeżeli chodzi o stwarzanie tzw. stuprocentowych sytuacji pod bramką, to nie można powiedzieć, aby w tym względzie mieli przewagę nad nami. Końcówka fajna – wykorzystane dwa błędy przeciwnika, odskoczyliśmy na trzy bramki i spokojnie dowieźliśmy wynik do samego końca.

W Twoim przypadku mały come-back – po ponad półrocznej przerwie zobaczyliśmy cię w spotkaniu ligowym, co prawda jeszcze nie w ekstraklasie ale jednak...

- Tak, zagrałem w drugiej lidze. Chciałem przede wszystkim sprawdzić siebie, zobaczyć na jakim jestem etapie. Niestety, nie wygląda to zbyt dobrze... Jednak noga po tych operacjach nie jest taka jak powinna. Fizycznie czuję się naprawdę dobrze, ale poruszanie się po boisku w trakcie gry stwarza mi duże problemy. No cóż... tak jak zapowiedziałem już wcześniej – daję sobie czas do końca roku i podejmę decyzję – albo będę w stanie jeszcze pograć, albo będę musiał przerwać tą moją przygodę z piłką...

My mamy oczywiście nadzieję a ten bardziej optymistyczny wariant i nadal czekamy na Twój powrót do drużyny... Zespół zagra w piątek równie trudny mecz jak ten ostatni. Jedziemy do Gliwic na mecz z Piastem, który jest „na fali”, nie przegrał ośmiu spotkań z rzędu. Jak oceniasz nasze szanse w tym meczu?

- Jedziemy oczywiście po trzy punkty, nie wyobrażam sobie innej sytuacji. Natomiast tak jak powiedziałeś, Piast jest „na fali”, jest już na trzecim miejscu w tabeli, ma osiemnaście punktów, więc możemy spodziewać się trudnego spotkania. Zresztą każdy mecz w Gliwicach jest ciężki, to niełatwy teren, rywale tanio skóry nie sprzedadzą, będą walczyć do ostatnich sekund. Ponownie istotna będzie koncentracja, nie może się nam przydarzyć tak sytuacja jak w Gdańsku, by ją stracić choćby na chwilę, bo każdy w naszej wyrównanej lidze potrafi to wykorzystać. Jestem jednak dobrej myśli, mnie jak na razie pozostaje tylko trzymać kciuki, będę z chłopakami w szatni i podczas meczu. Myślę, że będzie OK!

MH/foto: PM