Rekord (III liga) – Rekord (FE) 5:3 (4:1)

Po meczu o mistrzostwo Rekordu wszyscy usatysfakcjonowani!

Rekord (III liga) – Rekord (FE) 5:3 (4:1)

1:0 Sobik (12. min.)

2:0 Hałat (15. min.)

2:1 Wachuła (19. min.)

3:1 Hałat (24. min.)

4:1 Sobik (25. min.)

4:2 Szłapa (59. min.)

5:2 Skrzypiec (85. min.)

5:3 Wachuła (90. min.)

Rekord (III liga): Góra – Żołna, Rucki, Bojdys, Waliczek, Maślorz, Szędzielarz, Profic, Sobik, Szymański, Hałat oraz Żerdka, Dudek, Hilbrycht, Gaudyn, Ogrocki, Nagi, Skrzypiec, Haczek

Rekord (FE): Nawrat – Popławski, Janovsky, Borowicz, Gąsior, Wachuła, Marek, Surmiak, Bondar, Budniak, Polašek oraz Kałuża, Szłapa, Cichy

Tradycyjny mecz przyjaźni seniorskich ekip Rekordu zakończył się – wedle teorii połówek trenera Wojciecha Łazarka… remisem. Tak były selekcjoner wytłumaczył kiedyś porażkę biało-czerwonych, mówiąc że wprawdzie pierwsza połowa zdecydowanie należała do rywali, ale w drugiej części nasi reprezentanci osiągnęli wynik remisowy. Trzymając się tej konwencji w biało-zielonych derbach po wygraną sięgnęły oba zespoły.

W pierwszych trzech kwadransach skutecznością imponowali trzecioligowcy. Natomiast pierwsi wyborną okazję bramkową mieli futsalowcy, to zimnej krwi w sytuacji sam na sam z bramkarzem Radkowi Polaškowi. Skądinąd czeski rekordzista był chyba największym pechowcem spotkania, bowiem po jego strzałach piłka dwukrotnie odbijała się od słupka. Podobnie rozczarowany po ostatnim gwizdku sędziego mogli być Damian Hilbrycht i Dawid Ogrocki, którzy nijak nie mogli pokonać świetnie strzegącego bramki ekstraklasowców Michała Kałuży.

Za zaprzepaszczone okazje w drugiej części futboliści zapłacili słoną cenę. Fantastycznie dysponowany trener brązowych medalistów Fustal Ekstraklasy – Andrzej Szłapa, wpierw przymierzył w typowym dla siebie stylu przy słupku zza linii pola karnego. Później szkoleniowiec asystował przy golu Romana Wachuły, po którym ukraiński gracz Rekordu ustalił wynik meczu. Dodajmy meczu toczonego może w niezbyt żywiołowym tempie, ale za to pełnym ciekawych akcji ofensywnych, fajerwerków technicznych i udanych interwencji bramkarskich.

Osiem goli, cztery uderzenia w słupki lub w poprzeczkę, jedna żółta kartka i 90 minut fajnej piłkarskiej gry (bardziej serio niż żartem) – to statystyczny bilans meczu przyjaźni. Tym razem górą byli futboliści, ale rewanż w hali już najbliższej zimy. „Indianie” w Cygańskim Lesie po prawdzie jeszcze chrustu nie zbierają, ale to wcale nie tak odległy czas.

rr1000 2

Tak padł gol na 2:0 dla trzecioligowców.

rr1000 3

TP/foto: MH