Kolejna próba charakteru

 

W tej rundzie nie ma już spotkań bez stawki i to w zasadzie dla każdej z drużyn.

Nie inaczej będzie w środowy wieczór, kiedy to naprzeciwko biało-zielonych stanie FC Toruń. W trakcie bieżącego sezonu mało kto zwracał uwagę na ten zespół – ot ligowy średniak balansujący przez pewien czas między pierwszą a drugą „szóstką”. Zarówno klub jak i toruński szkoleniowiec Klaudiusz Hirsch od początku rozgrywek deklarowali, że ich celem na ten sezon jest lokata bezpieczna, a za taką uznano miejsce w grupie mistrzowskiej. Początkowo nawet w te założenia trudno było uwierzyć. Drużyna, mimo całkiem niezłego składu, na koniec października zajmowała... przedostatnią pozycję, mając na koncie trzy zdobyte punkty. Do tego dorobku „przyczynili się” także bielszczanie, którzy w swoim inauguracyjnym występie pokonali torunian na ich terenie w stosunku 6:0. Trzeba jednak oddać trenerowi K. Hirschowi, że jego praca w trakcie sezonu dała nad wyraz dobre efekty. Przekonali się o tym również „rekordziści” - w rewanżowym starciu rundy zasadniczej, taktyczna zagrywka szkoleniowca z Torunia pozwoliła na wywiezienie z Bielska-Białej jednego punktu.

To co w pierwszych miesiącach rozgrywek wydawało się nieprawdopodobne, dzisiaj jest jak najbardziej realne – FC Toruń wciąż liczy się w walce o tytuł mistrzowski! Zapewne nie byłoby takiej możliwości ani trzeciego miejsca, jakie obecnie zajmują torunianie, gdyby nie „sezon życia” Marcina Mikołajewicza – kapitan zarówno reprezentacji Polski jak i FC Toruń to świetny argument dla tych, którzy twierdzą, że zawodnikom w metrykę zaglądać nie należy. Po tym jak w miniony piątek zanotował hat-tricka w meczu przeciwko Pogoni ‘04 Szczecin ma już 29 zdobytych bramek i w zasadzie może powoli przymierzać koronę króla strzelców. Na gole toruńskiego pivota mocno pracują jednak koledzy – bez takich graczy jak Michał Wojciechowski, Cleverson Pelc czy Krzysztof Elsner, zapewne ani FC Toruń nie byłby czołówce, a M. Mikołajewicz nie przewodziłby ligowym strzelcom.

Nasz najbliższy przeciwnik, ma jeszcze coś czego brakuje biało-zielonym – przysłowiowy łut szczęścia – zawodników tej drużyny omijają poważniejsze urazy. Nasza drużyna zagrała bardzo dobry i co najważniejsze zakończony wygraną mecz z gliwickim Piastem. Niestety to zwycięstwo, zostało okupione kolejną poważną stratą personalną – staw skokowy kapitana zespołu Jana Janovskiego dał ponownie znać o sobie i tym samym jego występ w środę jest wykluczony. Ciężar gry i powstrzymania M. Mikołajewicza i jego kolegów, będą musieli wziąć na siebie inni. Nam pozostaje wierzyć w słowa innego wielkiego nieobecnego – Oleksandra Bondara, który po meczu w Gliwicach stwierdził: - Myślę, że jak każdy mecz rozegramy w ten sposób to na sto procent będziemy mistrzem. A ten sposób, o którym mówi ukraiński snajper „rekordzistów”, to przede wszystkim charakter w każdym tego słowa znaczeniu, podparty zmysłem taktycznym i odrobiną futsalowej fantazji. Oczywiście, łut szczęścia byłby równie mile widziany.

Początek meczu w środę (10 maja br.), o 19:30 w przy Startowej 13, a tym którzy nie będą mogli być w hali Rekordu polecamy transmisję internetową, którą przeprowadzą lajfytv.pl.

MH/foto (z meczu II rundy Rekord – FC Toruń): PM