O minimum komfortu

Sezon zasadniczy dobiegnie końca w sobotę, ale...

Nie oznacza to wcale zarówno końca emocji jak i definitywnych rozstrzygnięć. Jedno trzeba przyznać i jednego żałować. Z punktu widzenia naszego klubu na pewno żal, że sezon nie jest rozgrywany w sposób klasyczny – w systemie mecz i rewanż – w takim przypadku zdobycie mistrzowskiego tytułu świętowalibyśmy już w miniony poniedziałek a ligowych zagadek byłoby do rozwiązania niewiele.  Z drugiej jednak strony, przyznać należy, że system rozgrywek wzorowany na ekstraklasie „dużej piłki”  spowodował, że w tej ostatniej – 22 ligowej kolejce nie ma wlidze zespołu, który nie walczy o nic.

Powyższe dotyczy również naszego sobotniego rywala – MKF Solne Miasto Wieliczka, które mniej więcej w połowie sezonu wydawało się murowanym kandydatem do zajęcia pozycji barażowej. Jednakże z jednej strony, „przebudzenie” przede wszystkim bezpośredniego rywala w walce o tą pozycję – Euromastera Głogów spowodowało, że przed ekipą z Wieliczki trudna walka o uniknięcie bezpośredniego spadku, a z drugiej... szansa nawet na uniknięcie baraży. Ta ostatnia pojawiła się ze względu na wybitnie słabą postawę w rundzie rewanżowej AZS-u UG Gdańsk. Przewaga gdańszczan nad zespołem z Małopolski zmalała do raptem 5 punktów a trzeba wziąć także pod uwagę, że przed rundą finałową nastąpi jeszcze ich podział. Drużyna spod Krakowa  niewątpliwe zdaje sobie sprawę, zarówno ze swojej obecnej sytuacji jak i pojawiającej się przed nimi szansy. Dali temu wyraz w swoim ostatnim spotkaniu, w którym nie dość, że pokonali faworyzowany Clearex Chorzów to jeszcze wyjątkowo wysoko – 7:2 i było to najwyższe zwycięstwo Solnego Miasta w historii ich występów w ekstraklasie. Początkiem marca w klubie nastąpiła zmiana szkoleniowca – Krzysztofa Kusię zastąpił Piotr Kapusta i... no cóż, przyznać należy, że tzw. efekt „nowej miotły” w tym przypadku zadziałał – w ostatnich trzech ligowych spotkaniach MKF nie poniósł żadnej porażki, odnosząc dwa zwycięstwa i raz dzieląc się punktami z rywalem.

Naprzeciwko rozpędzonych zawodników P. Kapusty stanie w sobotę Rekord – mocno „okaleczony” lider ekstraklasy. Tym razem ciężar gry będą musieli wziąć na siebie inni, bowiem w meczu tym nie zagrają kluczowi nasi zawodnicy – Oleksandr Bondar i Jan Janovsky, cieszący się coraz większym zaufaniem trenera Andrzeja Szłapy Kamil Surmiak oraz Tomasz Gąsior, który w środowym pucharowym meczu z Gwiazdą Ruda Śląska złamał rękę. W zaistniałej sytuacji szansę od bielskiego szkoleniowca otrzymają zapewne pozostali nasi zawodnicy młodszego pokolenia – Igor Borowicz i Szymon Cichy, którzy we wspomnianym meczu pucharowym pokazali się z dobrej strony. Spora presja, zarówno na nich jak i ich starszych kolegach – nasza przewaga nad wiceliderem tylko pozornie wygląda na bezpieczną i tylko trzy punkty zdobyte z Wieliczką zapewnią nam względny komfort na starcie rundy finałowej.

MH/foto (z meczu I rundy Rekord - Solne Miasto): Paweł Mruczek