Gatta Active Zduńska Wola – Rekord B-B 4:2 (1:2)

Rewanż udany dla wicelidera.

Gatta Active Zduńska Wola – Rekord Bielsko-Biała 4:2 (1:2)

0:1 Janovsky (8. min.)

1:1 Krawczyk (10. min.)

1:2 Marek (11. min.)

2:2 Marciniak (25. min.)

3:2 Krawczyk (32. min.)

4:2 Marciniak (38. min.)

Rekord: Kałuża – Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Janovsky, Biel, Wachuła, Polašek, Franz, Surmiak, Borowicz, Cichy, Nawrat

Wypełniona po brzegi hala przy Złotej oczekiwała wyłącznie wygranej zduńskowolan i zredukowania punktowych strat do lidera. Presja trybun nie miała jednak żadnego wpływu na bielszczan, przynajmniej w pierwszej części tego bardzo emocjonującego spotkania. Mieli swoje sytuacje w tej fazie meczu gospodarze, ale to „rekordziści” wykazali się lepsza skutecznością pod bramką Gatty. Gol otwarcia wyniku był efektem przytomności umysłu kapitana przyjezdnych – Jana Janovsky’ego. Niedługo później trafieniem odpowiedział Daniel Krawczyk. Po 20-stu sekundach fantastycznie uderzeniem z woleja, po dograniu Oleksandra Bondara, zripostował Michał Marek. Trzy gole były kwintesencją dużych emocji, a przecież jeszcze parokrotnie piłka odbijała się od bramkowych słupków po obu stronach, kilka wybornych interwencji zanotowali również bramkarze.

Coś trudnego do wytłumaczenie stało się z biało-zielonymi na starcie drugiej połowy. Pięć, sześć minut tej części, to może nie tyle dominacja zduńskowolan, co bierność i apatyczna postawa gości. Konsekwencją przewagi Gatty był wyrównujący gol Michała Marciniaka, po świetnej asyście Marcina Stanisławskiego. Od tego momentu trybuny miejscowej hali nieomal sięgnęły stanu wrzenia. Napędzani dopingiem gospodarze chcieli pójść za ciosem, a „przebudzeni” stratą bramki bielszczanie znów odpowiadali atakami. Bliscy trzeciego gola dla Rekordu byli Roman Wachuła i Radek Polašek, w obu przypadkach utracie gola zapobiegł wyśmienicie dysponowany w bramce Dariusz Słowiński. Trochę z przypadku, ale to jednak gracze wicelidera cieszyli się pierwszym w meczu prowadzeniem. M. Marciniak mocno wstrzelił piłkę w pole karne z kilkunastu metrów, szczęśliwie trafiając w D. Krawczyka. Ku zaskoczeniu biało-zielonych futbolówka zatrzepotała w siatce. Nie mniejsza konsternacja zapanowała w bielskich szeregach, gdy na początku 36. minuty sędziowie podyktowali rzut karny za zagranie ręką J. Janovsky’ego. Polemika wobec tej decyzji byłaby pewnie bezzasadna, ale już spore kontrowersje i dyskusje wzbudził nieco wcześniej odgwizdany (rzekomy) faul na D. Krawczyku i rzut wolny dla miejscowych. To po nim nastąpiło feralne zdarzenie w polu karnym Rekordu. Jakimś małym aktem sportowej sprawiedliwości wobec tej sytuacji, była znakomita obrona Bartłomieja Nawrata, po strzale Michała Szymczaka z 6-ciu metrów.

Na niespełna cztery ostatnie minuty spotkania trener Andrzej Szłapa postawił wszystko na jedną kartę, desygnując na boisko kolejnego gracza „z pola”, kosztem Michała Kałuży. Ryzyko nie przyniosło spodziewanego efektu. Mimo oblężenia bramki Gatty, to właśnie gospodarze powiększyli swój dorobek. Autorem ostatniego w meczu gola był. M. Marciniak.

Po tym spotkaniu nastąpi rozbrat z rozgrywkami Futsal Ekstraklasy. Pora na mecze reprezentacyjne, towarzyską grę biało-czerwonych z Białorusią, a przede wszystkim start w elbląskim turnieju eliminacji do Mistrzostw Europy.

TP/foto: Paweł Mruczek